niedziela, 24 stycznia 2016

T.M. 25

Cześć...oczywiście, że żyje. Siedząc tak sama, przepełniona i przytłoczona myślami postanowiłam, że napisze post na blogu i dam znak, że jestem i nie zapomniałam. Wszystko będzie napisane chaotycznie, bo chaotycznie myślę- o wszystkim.
Muszę wam się do czegoś przyznać. Zawsze gdy piszę boję się, że nie napisze tego tak jak chciałam tylko ujmę coś bezsensu, z niepowodzeniem. 
Wiecie jak trudno podjąć właściwą decyzje? Właściwą...ciężko jest dogodzić sobie, a także sprawić, że ta decyzja jest dobra dla kogoś. Przejdźmy do tego, że wybrało się niby słusznie, a ta osoba rujnuje Ci wszystko.. Tak na dobrą sprawę to my sami komplikujemy sobie życie. Czy nie prościej z kimś o czymś porozmawiać, a nie okładać kogoś obojętnością? Żyłoby nam się lepiej gdybyśmy mówili o tym co sprawiło, że jesteśmy smutni oraz wysłuchali drugiej osoby i wykazali trochę empatii.
"Bo nie ma niczego złego, w pozbywaniu się z naszego życia ludzi, którymi nie chcemy się otaczać"
Ostatnio zadała mi jedna osoba pytanie: " Dlaczego jest tyle fałszywych osób na świecie... Nie rozumiem tego. Sprawie im przyjemność uprzykrzanie życia innym, wyśmiewanie, obiecywanie czy obgadywanie ich? To przecież chore".  Świat jest pełen takich osób i tych chwastów nie da się wszystkich wyplewić albo wyrastają od nowa. Wiecie..nawet te dobre osoby w naszych oczach potrafią stać się fałszywe, nieprawdomówne np. obiecują, że zawsze będą, a jak im się znudzisz to odchodzą, udają że Cię nie znają. Hm..czasami nie wyobrażasz sobie życia bez tej osoby, uwielbiasz ją w każdym kawałku, uwielbiasz jej słuchać, droczyć się, być. Budzisz się w środku nocy już drugi raz, a Twoja głowa przepełniona jest pamięcią o niej, o nim. Podświadomość układa piękne sny w roli głównej z właśnie konkretną osobą. Tak, aż chciałoby się je odtworzyć. Powtarza Ci, że zawsze możesz na nią liczyć. A później okazuje się, że zmieniła decyzje i dostajesz tylko obojętność. Zdajesz sobie sprawę jakie śmieszne jest to, że jak porównasz ją(go)do osób, dla których stałaś się obojętna to obrażają się, mówią że tacy nie są, że przykro im i znają to uczucie, a jednak kierują się tym samym schematem. Podświadomie wiesz, że masz rację, trzymasz dystans, ale pojawia się znikoma nadzieja. To uczucie po fakcie, że miałaś racje. Bezcenne.
Świat jest pełen różnych charakterów, ale ludzie są podobni w pewnych kwestiach do siebie i to nie jest złe. Nie musicie dążyć do tego, aby być wyjątkowym, bo tym samym wykluczacie siebie z tego jeżeli robią tak wszyscy. Na (nie)pocieszenie w Polsce jest tak, że jak jesteś odmienny, masz inne poglądy to trzeba Cię hejtować. Rozumiem, że niektórzy mówią tak często o swoich poglądach i dokładają jak kolejną porcję obiadu u babci, ale to już inna kwestia. Kiedyś już o tym wspominałam.
    Kolejnym przykrym faktem jest, że przecież osoba, która Cię krzywdzi nie czuje bólu gdy się nie odzywa. Musimy ją uświadomić, że nam jest smutno, a ta osoba powinna nas wysłuchać. Żyje się lżej c: Zależy też czy postanowisz to zignorować albo najpierw obierzesz taktykę: najpierw leżeć, później siedzieć, wstać i zacząć biec kiedy odzyskasz siły. Czasami potrzeba lata na to, a jedna osoba psuje Ci to w jeden dzień, bo zrozumiała co złego zrobiła. Fatalnie. Uprzykrzanie życie nie jest sympatyczne. Lepiej nie wracać do przeszłości, bo możemy wprawić się w zły stan. Słowo wspomnienie jest dobre- było minęło, ale nie starajmy się, żeby coś wróciło na siłę. Patrze na to z dwóch stron. Pierwsza: stosunki- jeśli ktoś zrobił przykrość to nie powinien wracać po 3 latach, czy tam po roku, bo jeśli ta osoba wyleczyła się, ułożyła życie to nie ma dla niej tam miejsca. Przecież jest coś takiego jak sumienie, mogła wcześniej przemyśleć. Przecież mogła, prawda? Nauczmy się ponosić konsekwencje. Oczywiście musimy wybaczać- fakt, ale też kierować się doświadczeniami. Wiem właśnie, dlatego że po np. roku nie da się dogadać, znaczy stosunki nie będą takie same. Wybaczamy, lepiej jej na sumieniu, niech idzie w swoją stronę : > 
Z przyjacielem nie potrafię już rozmawiać, ale wybaczyłam mu, że mnie zostawił. Na tym to polega, mogę z nim porozmawiać, bo nie oszukał mnie, ale nigdy nie będzie to samo. Pojawia się dystans, dlatego jak ktoś wraca nie da się tego odbudować w godzinę, potrzeba dużo czasu. Inaczej jest z kimś innym, bo krzywdził, czyli wybaczam, ale nie wracam do tego c: Kłócę się sama ze sobą. Chodzi o to, że są sprawy po których możemy z kimś porozmawiać, a są też takie, po których nie wracamy do tych osób. Zbyt toksyczne. Po co...
Inaczej -nawet jeśli zrobię coś źle i nie będę odzywała się z tą osobą, to będę walczyć, a nie zniknę..Po co mam wracać po 3 latach, żeby wszystko zrujnować? Inną sprawą jest jeśli osoba tego nie chce, należy odejść, akceptować decyzje. Tak samo w odwrotną stronę, wybaczę jeśli nie będzie na to za późno, jeśli uznam, że jest co stracić. Nie wiem jak do końca wam wytłumaczyć o co mi chodzi. Po dłuższym czasie kieruję się zasadą "Nie wracaj do przeszłości".
    I..każdego traktuje się inaczej. Każdy jest dla nas inny, znaczył dla nas dużo lub mało, dlatego komuś wybaczyłam, bo był ważny- dostał szanse, ale nie wykorzystał, więcej nie ma. Trzeba umieć postawić w pewnym momencie warunek, bo wykorzysta nasze dobro za bardzo.
Teraz tak myślę, ze niektórym zawsze się wybacza i te osoby do tego się przyzwyczaiły.. Gdybyśmy raz dali sobie warunek czy nauczkę ceniłybyśmy to bardziej.
Druga: Czy brakuje nam tego bardzo? Czy chcemy, aby życie z kilku lat wróciło? Ja myślę, że lepiej poznawać nowych ludzi, bo skoro z tymi wcześniejszymi urwał się kontakt to nie warto c: 
    Bo kiedyś mogło się z kimś przyjaźnić przez dłuższy lub krótszy czas, ale mimo wszystko było to kiedyś. Jeżeli znajomość się urwała, nie powrócimy już do tego co było, bo ludzie się zmieniają, a podczas odnawiania kontaktów obie strony będą myśleć przeszłościowo i tylko o tym, że kiedyś było tak, a teraz jest tak i się nie dogadają. Dlatego takie coś już się nie uda, nie ważne jak było fajnie.
 Może ta osoba uznać- zmieniła się, może nie podobać się tej osobie, że nie jest już taka najważniejsza, że ma nowych znajomych. Wiecie...ja nie potrafię z kimś znowu się zaprzyjaźnić, dlatego nie urywam kontaktu z głupiego powodu np. braku czasu.  Nie umiem do tej osoby pozytywnie się nastawić, nie umiem opowiadać jej wszystkiego, jest już taka bariera między nami. Najgorsze jest tak, że ta osoba uzna to wszystko i odejdzie, znowu zostawi pustkę. Pojawi się na chwilę, uzna że tego nie oczekiwała i wyjdzie. Mogę podać Wam przykład z byłym przyjacielem- ludzie się nie zmieniają, kłamał, znikał i jak wrócił to zniknął znowu. Ludzie serio się nie zmieniają, bo rodzą się z jakimś typem temperamentu. Wiem, że co siedem lub osiem lat zmienia nam się charakter oraz na pewno poglądy. Kiedyś sama była inna, ale myślę że mogłam się zmienić przez sytuacje życiowe i doświadczenia, bo z każdym kolejnym rokiem doświadczamy czegoś nowego, poznajemy nowych ludzi, znajdujemy się w innej sytuacji.
    Chyba zależy od osoby i jej silnej woli czy będzie uważała i nie zrobi tego samego. Zapytałam nawet nauczycielki, która o tym mówiła czy da się zmienić temperament, jej odpowiedź brzmiała jasno: Nie. Jeśli podchodzisz optymistycznie do ludzi i świata, jeśli jesteś optymistką będziesz postrzegał inaczej świat. Tak właśnie podchodzi do życia sangwinik-  otwarty na relacje interpersonalne, towarzyski, beztroski.  Jeśli pesymistą tak samo inaczej. To wszystko ma jakiś sens- charakter i temperament. Można być pesymistą, realistą, czy też optymistą, ale nie wpływa to nad podejmowanymi decyzjami? Jak myślicie? Mamy swoje poglądy, doświadczenia. W sumie ktoś stwierdzi:"Odejdę, nie ma po co się starać, wcześniej też nie wyszło, ludzie są okropni, zrozumiałem jak to jest i stwierdziłem po co zadawać się z ludźmi" Myślę, że coś w tym jest, coś się łączy i coś po tych ośmiu latach ulega zmianie.
...Jeśli patrzyłabym na przyjaciela i jego ojca, który porzucił syna jak i jego mamę, swoją żonę to czy powinnam brać pod uwagę przysłowie "Jaki ojciec taki syn?" Już druga sytuacja, że zostawia gdy stwierdzi, że już nie potrzebuje. Może to doświadczenie właśnie go zmieniło. Ech..

 Hm...przyjaciel zostawiał i robił tak z wieloma osobami, nie zmieni się to, on podświadomie albo i nie, zrobi tak samo. Znudzą mu się osoby. Patrząc na mnie- zawsze przywiązywałam się do ludzi i nie znam nikogo, nie mogę wymienić, że jakąś osobę zostawiłam, oni sami odeszli i koniec. Nie wracamy. Mogę przeczytać wiadomości od niego, uśmiechnąć się i stwierdzić "było fajnie", bo po czasie staje się obojętne, ale nie chce, żeby wracał. Moglibyście zarzucić, że nie daję drugiej szansy, ale właśnie dawałam i było tak samo. Ten sam schemat ucieczek i powrotów. Jedynie karcę siebie za to, że było tyle krzywd i samodestrukcji, a ja dalej potrafię mówić o kimś dobrze, bo tęsknie. To już temat na inny post- tęsknota.
Myślę że trzeba bardzo dużo pracy nad sobą oraz wiele doświadczeń, żeby się zmienić, żeby powiedzieć, że nigdy nie będę taki jaki ludzie dla mnie byli. Pracować nad sobą. I mieć oczywiście sumienie oraz rozum.

Ludzie jednocześnie zmieniają się bardzo i nie zmieniają się wcale, bo swój charakter bardzo trudno jest zmienić. Jak ktoś jest niemową i woli pisać aniżeli rozmawiać, to ciężko będzie miał to zmienić w sobie, przełamać się i zacząć być otwartym. Wątpię, by ktoś był tak otwartą osobą. A zmieniają się z biegiem czasu w teoretycznie małych sprawach, ale dla poszczególnych osób, z którymi kiedyś się tyle rozmawiało, bardzo ważnych szczegółach. I to jest głupie, bo niby jesteś taki sam, ale inny i nie dogodzisz już, nie zaprzyjaźnisz się ponownie..Mniemam, że są wyjątki, ale ostatnio stwierdziłam, takie dzieje tylko w filmach. Czasami chciałabym, aby ktoś powiedział mi "nic się nie zmieniłaś" po czym mnie przytulił, ale jednak wolę do czegoś nie wracać. Taki instynkt wrażliwca. Mimo wszystko gdy czekaliśmy na tą osobę i potrzebowaliśmy najbardziej na świecie ona była obojętna. Gdy leżeliśmy w łóżku pogrążeni w swoim świecie, gdy tęskniliśmy- nie było go/jej.
"Powiedz coś, bo rezygnuje z Ciebie"
Są chwile, kiedy myślę, że nie pasuję do jakiejkolwiek relacji międzyludzkiej.  Kto urodził się z podwyższoną wrażliwością wie, jak trudno jest przełknąć życie. I wszystko, absolutnie wszystko pożera nas. W całości.
     Nie obiecujcie komuś jeśli wiecie, że nie dotrzymacie słowa lub nie obiecujcie jeśli nie będziecie się starać utrzymać tej obietnicy.  
Nie rezygnujcie z jakieś osoby, bo ktoś zabrania wam z nią rozmawiać, to przecież nie jest złe, że dzięki niej się uśmiechacie. 
O obgadywaniu się nie wypowiem, sam wiesz jak to z tym jest. Zastanów się najpierw czy jest to dobre słowo, czy to prawda i czy musisz to powiedzieć. 
 Wiem, że ciężko akceptować decyzje niewygodne dla nas, ale mam zapamiętane obietnice, a je się dotrzymuje. Nie można zmieniać czegoś od tak. Moje poglądy często ulegają zmianie, ale nie obietnice.


"Są jednak takie osoby, które zakwaszają nasze życie do tego stopnia, że przebywanie z nimi nawet od święta jest dla nas cholernie męczące. I wy dobrze wiecie o kogo mi chodzi. W końcu wszyscy mamy takie chwasty wśród znajomych i tylko jakieś głupie konwenanse blokują nas przed tym, aby z nimi zerwać kontakt." 
"I wiem, twoje życie może być naprawdę beznadziejne. Może być także lepsze od tego, jakie trafiło się Jaśkowi, lecz twoja psychika może być słabsza.
Ale nie poddawaj się. Choćbyś nie wiadomo jak dużo razy mi powtarzał, żebym się od Ciebie odpieprzył i dał Ci spokój, bo ty chcesz pobyć w samotności, to Ci na to nie pozwolę.
Odepchniesz mnie, a ja ponownie wrócę, żebyś mógł się na mnie wyżyć.
Odepchniesz mnie raz jeszcze, a ja pożegnam się z Tobą tylko po to, aby napisać tekst na blogu o tym, że tak naprawdę nigdy nie zostajesz ze swoimi problemami sam i każdy z nich jest do przezwyciężenia.

Uśmiechnij się. Bo ja nigdzie się nie wybieram."

 Jestem sentymentalną osobą, ale czas coś zmienić. Ty też próbuj i opowiedz mi czy dałaś/eś radę. 

Khm...Co do pisania. Nie bądźcie źli, że stoję w miejscu z pisaniem. Jeśli zamknięcie pięknego ptaka w klatce i każecie mu śpiewać nie będzie zadowolony, jego dźwięki wydawane z gardła nie będą piękne, bo czy cisza w tym wypadku jest piękna? On nie wyda dźwięku. Tak samo jest ze mną, jeśli piszę to na siłę, nie będzie to dobre tylko pisane, bo przecież trzeba dodać coś na czas. Nie wiem co się dzieje i nie wiem czemu stoję w miejscu. Napisałam parę stron i koniec. Miałam też tak, że nie potrafiłam mówić o uczuciach jakiś czas temu. Z czasem wszystko się zmienia i coś wraca.


Napisałam ten post bardzo dawno, dawno temu -2015 roku, w kwietniu. Nie wstawiłam go, bo jest tak dużo spraw teraz, które muszę  ułożyć. Jeszcze więcej się zmieniło, jeszcze dużo się zmieni. Trzymajcie kciuki, a ja będę trzymała za Was.
Porzuciłam wszystko, ciągle szukam czegoś nowego i próbuje odnaleźć siebie..