sobota, 22 lutego 2014

T.M. 05

Cześć. C:
Długo tu nie pisałam. Musicie mi wybaczyć tą przypadłość.
W ostatnich miesiącach dużo się dzieje. Przywykłam do tego.
Pamiętam kiedy czekałam niecierpliwie na spotkanie z nim, jak niedawno jedna wiadomość wywoływała u mnie radość. Cieszyłam się jak dziecko. Myśl o powrocie do rzeczywistości wydawała się wyjątkowo absurdalna i niedorzeczna. Ale...po jakimś czasie z każdym dniem oddaliliśmy się od siebie. Twoje problemy i moje pochłonęły nasze życie. Brak czasu. Twoje zniknięcie spowodowało moją powolną, destrukcyjną śmierć. Owe dni stały się czarne jak smoła, niewyraźnymi jak mgła wspomnieniami. Każdego dnia myślałam co zrobiłam źle, że tak po prostu odszedłeś, choć zapewniłeś, że będziesz zawsze. To wierutne kłamstwo! Zniknąłeś z mojego życia, ale jak po prostu udało Ci się zapomnieć? Szary świat wydawał się być kaprysem Boga. To wywołuje ból i panikę, która stała się moją domeną. Błądzę na skraju świadomości wciąż zastanawiając się nad sensem życia.
 Jednak po jakimś czasie zaczynałeś o mnie myśleć, aż po tylu miesiąca pojawiłeś się od tak, nagle. Myślę, że to jest przelotne. Uszyte na chwilę. Dlaczego? Ten ktoś nie potrafił szyć. Po czasie wszystko się rozpruje, a ja będę musiała to wszystko naprawić. Także pustkę w sercu.
Chwyciłeś moją dłoń. Przyznałeś się do popełnionego błędu. Męczysz się z tym, choć dawno złość we mnie wymarła. Wiesz, że jeszcze możesz mnie skrzywdzić, ale chcesz to naprawić.
Potrzebuje Cię.
Nie odchodź.
Dla mnie jedno wspomnienie wróciło do życia.
Tak z innej beczki.

Chciałabym odpocząć. Zobaczyć, że nie biegnę za czymś małostkowym. Teraz poświęcam najwięcej czasu na naukę. Wolałabym, żeby wszystko było takie beztroskie. Będę też żyła zasadą: Nigdy nie możesz popełnić tego samego błędu dwa razy, ponieważ za drugim razem to nie będzie błąd, a Twój wybór.

A no...zamieszczona jest informacja o postaciach, za które ja odpowiadam oraz Lalka. Ja opisuje jedna postać w kawałku opowiadania, o to w tym chodzi. To i tak jeszcze nie wszystkie. Musicie się we wszystkim połapać. C:


'Co najgorszego mógłbym powiedzieć
Będzie lepiej, jeśli zostanę 
Do zobaczenia i dobranoc 
Do zobaczenia i dobranoc.' 



niedziela, 16 lutego 2014

T.M. 04

    Ojej. Strasznie się nudzę. Jest ranek. Zimny i śnieżysty. Tak. To zadziwiające, ale u mnie jest jeszcze śnieg. Tyle słońca i deszczu, a i tak to wredne białe coś leży gdzie popadnie. Nie przepadam za zimą. Naprawdę =.= Nie lubię nosić kurtek i kozaków. Serio. Wolę lekkie i zwiewne rzeczy. Choć przyznam, że czapki i szaliki leżą mi w gustach. Szkoda tylko, że nie zawsze wyglądam w nich dobrze XD Ale cóż...modelką nie jestem. Śnieg jest straszny.
    Ostatnimi czasy twórczość nad przedstawieniem bardzo zwolniła. Prawda jest taka, że wszystko przez szkołę i brak jakiegokolwiek czasu wolnego. Lecz co się dziwić? Gdy się ma czasem po dziesięć godzin lekcyjnych i często wraca się do domu po godzinie osiemnastej aż się wszystkiego odechciewa. Dlatego prośba moja i Kukiełki, aby nie mieć do nas pretensji, jeśli jakaś Scena, czy nowy Akt będą się opóźniać.

~Aktualizacja z dnia 17 lutego~

    Dodałam dwie nowe loże w tymże teatrze. Pierwsza z nich oznaczona jest jako Ulotki, gdzie goście mogą po sobie zostawić pamiątkę. Z kolei druga, Galeria powstała, aby tam zostały umieszczone "portrety" moje (Lalki) oraz Kukiełki. Dziękuję za uwagę~ ❤

niedziela, 9 lutego 2014

T.M. - Akt: I. Scena: III.

     Kukiełka jest okropnie leniwa. Lub nie ma czasu. Cóż, takie życie. Więc to znów ja zaszczycę czytelników (?) nową częścią przedstawienia. Dużo krótszą od poprzednich, tak wyszło. Przepraszam. (A tak poza tym to dziś uznaję za połowę miesiąca, a więc następna część dopiero pokaże się w marcu, jak zakładam).

~*~


        - Jesteś okropnie zboczony – dziewczyna mruknęła. Spojrzała na bruneta z pretensjami. - I gdzie mi się gapisz?
        - Nie jestem! - uniósł lekko ręce w geście obronnym. - Tak mi się powiedziało! Ja nawet nie wiem, co oznacza „powabny”.
        - Jasne! Głupie kłamstwo – prychnęła i uśmiechnęła się złośliwie. - Widziałam, gdzie się gapisz.
        - Moje oczy błądzą! - aktorsko lamentował.
        - Pff...
        - Smutno mi teraz – jęknął. Zwiesił głowę, a zaraz poczuł, jak czarnooka go gładzi po włosach. Spojrzał na nią pytająco.
        - Przepraszam – uśmiechnęła się lekko.
        - Spoko – kiwnął głową usatysfakcjonowany.
        - Więcej mnie nie molestuj.
        - Ja? Ciebie? No chyba Ci się coś przyśniło, Agatha! - powiedział oburzony.
        - Właśnie, że nie.
        - Nigdy bym Cię nie molestował, o weź! - machnął rękami.
        - A wzrokiem wcześniej, to co? - tyknęła palcem czoło chłopaka. - Chyba nie dostałeś oczopląsu?
        - Nie, ale nie było na czym oka zawiesić – uśmiechnął się głupkowato.
        - Właśnie. Wkopałeś się – zaśmiała się. - Było się pogapić na kobiety, które nas mijały.
        - Masz mnie za kobieciarza?
        - Sam się na niego robisz.
        - Ciekawe jak?
        - Domyśl się – pokazała Danielowi język.
        - Za wiele wymagasz. Według Ciebie podrywam każdą ładniejszą dziewczynę? - skrzywił się delikatnie.
        - Ty to powiedziałeś – kiwnęła głową.
        - Nie robię tego. Podrywam tylko Ciebie - zaśmiał się. 
        - Co? - zdziwiła się. Co ten chłopak gadał? Był aż tak głodny, że jego żołądek zaczął trawić mózg? Agatha westchnęła, aby się uspokoić. - Głupoty gadasz.
        - Wiem – wyszczerzył się. Spojrzał przed siebie. Czuł zadowolenie. Obserwował chwilę ludzi i znów zwrócił wzrok na rudowłosą. - I co jesteś taka czerwona? - zaśmiał się. - Słodki widok.
        - Spadaj – odwróciła się do chłopaka tyłem. Okropne. Nie spostrzegła nawet, kiedy Daniel zaczął sobie tanio pogrywać. Prychnęła. Spojrzała w niebo, a po chwili ukazały się jej czarne tęczówki, wpatrujące się w nią z niecierpliwością.
         - Nie złość się, milady~ – Daniel powiedział spokojnie. Jego ton był tak błagalny, że dziewczyna od razu zmiękła.
        - Nie gniewam się – uśmiechnęła się. - Zadowolony? - spytała przez śmiech. - I chwila... Nie nazywaj mnie tak!
        - Będę! - twarz chłopaka rozpromieniała. - Jesteś urocza jak się tak uśmiechasz...i czerwienisz. Serio – nachylił się bardziej. - Mogę się nagapić?
         - Nie – pokazała mu język i spuściła głowę. Tak. Daniel się świetnie bawił, a ona miała tego dość. Dla Agathy było cudem, że rozmawiają. Miała też wrażenie, że to przelotne. Słyszała, jak brunet opadł tyłkiem na ławkę. Czuła też, jak sztyletuje ją spojrzeniem. Obejrzała się na niego.
         - Hm? - przechylił głowę w zapytaniu. Uśmiechał się cały czas. Bardzo szeroko. Ćpun? Dziewczynie chciało się z niego śmiać. - Nic nie robię.