niedziela, 3 sierpnia 2014

T.M. - Akt: III. Scena: III.

         Następnego dnia kuzynki udały się do klubu. Miały pracę. Nicolas powiadomił je, że muszą zaplanować gry i przejrzeć jakieś papierki. Poranek był w miarę chłodny. Zapewne spowodował to wieczorny deszcz. Dziewczyny minęły kilka sklepów z ubraniami. Supermarket. Galerię handlową. Później przeszły na drugą stronę ulicy. Szły koło kilku kolejnych budynków i zatrzymały się przy swoim celu. Przepuściły jakiegoś chłopaka, który właśnie wychodził. Wtargnęły do środka.
         – Cześć – obie równo przywitały się z Nicolasem.
         – Och, hej! – chłopak zawołał zza wielkiego biurka. – Kate, moja droga... Chodź tutaj do mnie. Mam dla Ciebie kilka papierków – uśmiechnął się lekko, widząc, jak szatynka ma ochotę uciec już na samo „kilka papierków”. – Agatha...na sali czeka na Ciebie Neela i Wasi podopieczni. Chcieli pograć w siatkówkę, ale inna grupa zajęła boisko. Znajdź im jakieś zajęcie. Zaraz Kate do Ciebie dołączy.
         – Jasne – dziewczyna skinęła głową i ruszyła na halę.
         Otworzyła drzwi. Na start schyliła się, żeby nie zarobić piłką w twarz. Spojrzała na grupę chłopców i pokręciła głową. Z daleka ujrzała postać Neeli. Obok niej widziała Daniela, Sue...kilka osób, których nadal nie kojarzyła z imienia. Podeszła do nich niepewnie.
         – Jestem – oznajmiła salutując. – Słyszałam już od Nicolasa wszystko... Siatkówka? – spojrzała na podopiecznych. – Musi być dziś koniecznie siatkówka? – skierowała wzrok na Daniela, który się głupkowato uśmiechnął. – Mało Ci jeszcze na treningach w szkole, co?
         – Oj, cicho! – brunet zaśmiał się wesoło. – Ty nie jesteś Kiepskim.
         – Okej, nie wnikam – podrapała się w kark. – Proponuję, żeby wpierw znaleźć coś innego. Zasady mówią, że kto pierwszy ten lepszy – klasnęła w dłonie. – Lepiej? – spojrzała na wszystkich. – Zagramy w coś innego. Wybierzcie. Siatka też Was nie ominie – po jej słowach usłyszała radosny okrzyk i ostrą dyskusję wśród zgromadzonych.
         – Hej...– Daniel zaczepił Agathę. – To na pewno ok, że Neela też tam głosuje?
         – Dlaczego miałaby nie? – zaśmiała się.
         – Boję się jej...– zwiesił głowę.
         – Ee? – westchnęła. – Myślę, że już więcej Neela Cię tak nie potraktuje.
         – Co ja? – blondynka jednym susłem znalazła się przy nich.
         – Już usłyszałaś? – Agatha się zaśmiała.
         – Gadamy o tym, jak się Ciebie boję – czarnooki zaśmiał się nerwowo.
         – Nie ma już teraz strachu – Neela poczochrała włosy chłopaka, a on na nią spojrzał lekko zaskoczony.
         – Dopięłaś swego, to zadowolona? – rudowłosa prychnęła.
         – Już? Odpuściła? – Daniel zdziwił się.
         – Tak, po wczorajszym.
         – A jak mam Was nadal z t y m dręczyć, skoro mi się udało? – błękitnooka uśmiechnęła się całkowicie szczęśliwa i spełniona.
         – To my jesteśmy parą?! – prawie krzyknął, pokazując na siebie to na Agathę.
         – Precz mi z tym, nie przypominaj mi! – ruda się skrzywiła.
         – Tyyy...w pewnym sensie mnie obrażasz! – mruknął do niej.
         – Mówiłam do Neeli – zaśmiała się.
         – No dobra, nie jestem zły – uśmiechnął się głupkowato.
         – Nie dziękujcie mi – Neela powiedziała wesoło.
         – To nie krzycz – czarnooka powiedziała, robiąc obrażony dzióbek.
         – To ja sobie usiądę z boku i popatrzę – Daniel wskazał kciukiem przez ramię na ławkę, która stała pod ścianą.
         – Teraz do Ciebie mówiłam – Agatha zaśmiała się i złapała za koniuszek koszulki chłopaka.
         – Ty, kurde, informuj! – roześmiał się, patrząc na przyjaciółkę. – Łatwo się idzie pogubić, zwłaszcza kiedy się rozmawia z dwoma kobietami!
         – Nie będę – pokazała mu język.
         – Spokój – Neela wybuchła śmiechem. – Daniel... Lepiej uczestnicz, bo znów coś przegapisz – spojrzała na niego, robiąc bardzo specyficzną minę, po czym znów zaczęła się śmiać.
         – Taaak...– sapnął. – Ciekaw jestem co niby? – pokręcił głową z dezaprobatą. Zerknął na Neelę, ale ona tylko wyszczerzyła szyderczo zęby i uciekła w tłum. – Co za człowiek...
         Na salę wtargnęła Kate. Na jej twarzy widniał lekki grymas. Najprawdopodobniej był spowodowany papierkową robotą. Agatha zostawiła Daniela i udała się do kuzynki. On obejrzał się na nią. Włosy spięte w kucyka odsłoniły kark dziewczyny. Chłopak pomrugał oczami i je przetarł. Wydawało mu się, prawda? Jej szyja... Te fioletowo-granatowe plamy... Co to do cholery miało być?! Dlaczego ona ma tak ogromy siniak!? W dodatku w takim miejscu! Przełknął ślinę. Spojrzał w stronę swojej grupy. Poza nim nikt tego nie zauważył. Westchnął. Co miał zrobić? Zapytać? Nie był do końca pewien, czy powinien...ale co jeśli Agathcie dzieje się zbyt duża krzywda? Nie mógł tego tak zostawić.
         Szatynka zarządziła rozgrzewkę, kiedy oznajmiono, że chcą zagrać w ręczną. Dziewczyna podawała kolejne ćwiczenia. Uśmiechała się pokrzepiająco do każdego. Od czasu do czasu oglądała się na przyjaciółkę, która pogrążyła się w dzienniczku pracy. Kate wypuściła kłąb powietrza z ust. Słyszała tę awanturę zeszłego wieczoru. Była pewna, że kuzynka wypłakała wiadro łez, a teraz próbuje pokazać, jak ma się dobrze i jaka jest wesoła. Chciała, żeby choć raz ujawniła swoje prawdziwe emocje... Nigdy nic nie mówiła. Kate czuła się przez to lekko spychana na drugi plan. Przecież była wsparciem. Odwróciła się i usiadła obok Agathy.
         – Co tak sprawdzasz z intensywnością, hm? – przechyliła głowę, przyglądając się przyjaciółce.
         – Coś mi nie gra w liście obecności... Później muszę iść do Nicolasa – przygryzła dolną wargę. Chwilę wpatrywała się w kartki. Westchnęła zrezygnowana. Spojrzała na szatynkę. – Czemu masz taką minę?
         – Wszystko słyszałam.
         – Odnośnie czego?
         – Nie udawaj...wiesz o czym mówię! – lekko ją szturchnęła.
         – Huh? – oblała się rumieńcem. – To nieprawda! Nie słuchaj ich!
         – Co? O czym Ty gadasz? – zdziwiła się. – I dlaczego jesteś taka czerwona? – zaśmiała się głośno. – Mi chodzi o to, co było wczoraj wieczorem...w domu – powiedziała znacznie ciszej.
         – Ach...– puls Agathy wrócił do normalnego stanu. – Już się bałam, że Neela Ci coś nagadała...– złapała się za czoło. – Nieważne. Zapewne się domyślasz, że mi się dostało, a ten sukinsyn znów szalał – syknęła. Rzadko używała ostrzejszych słów, więc Kate zmarszczyła czoło.
         – Chcesz o tym pogadać? – spytała nieśmiało. Wpatrywała się wyczekująco. Chciała pozytywnej odpowiedzi. Spoglądała od czasu do czasu na podopiecznych. Niemal wstrzymała oddech.
         – Nie – swoją odpowiedź podkreśliła przeczącym ruchem głowy. – Wiesz, że to nic nie zmieni. Nie chcę się bez przerwy skarżyć. Znasz sytuację – uśmiechnęła się szeroko. Widziała, jak szare oczy wpatrują się w dołeczki na policzkach, a potem zatrzymują się na jej źrenicach. Kate była zawiedziona. – Jeśli cokolwiek będzie gorszego się działo, to dam Ci znać – poklepała ją po udzie.
         – Jak chcesz – skinęła głową. – A odnośnie Twojego wczorajszego wyjścia... Chyba mnie coś ominęło. Później mi się wyspowiadasz z tego! – zaśmiała się wrednie i odeszła.
         Kate podeszła do podopiecznych i podzieliła ich na dwie drużyny. Spodziewała się, że jej ponowna próba skończy się fiaskiem, ale wiedziała, że lepiej nie rezygnować. Kiedyś się jej uda. Kiedyś zmusi tego rudzielca do mówienia. Uśmiechnęła się do siebie.



***


         Czarnooka przeciągnęła się. Słońce pukało przez okno. Przetarła oczy i sięgnęła po telefon. Było jeszcze wcześnie. Zamknęła powieki zrezygnowana. Nie chciało jej się iść do szkoły. Za żadne skarby.
         – Agatha! Obudziłaś się? – głos matki dziewczyny dobiegł z kuchni.
         – Tak! Wstałam, mamo – odpowiedziała niechętnie i podniosła się z łóżka. Zaczęła powtarzać te same monotonne czynności, które wykonywała każdego ranka. Patrzyła w lustro. Oniemiała. Wyglądała z tymi rozstrzelonymi na wszystkie strony włosami jak nieboskie stworzenie. Westchnęła. Oddzieliła grzywkę od reszty i upięła koka. Wzięła torbę i zeszła na dół. – Zrobiłaś mi śniadanie? – spojrzała na Elizabeth, która pokiwała głową. Jej lekko siwiejące włosy powpadały jej do oczu. Agatha pokręciła głową z rozbawieniem i usiadła do stołu. – Tata poszedł już do pracy?
         – Tak. Niedawno wyszedł – oznajmiła. – Chciałaś coś od niego? – upiła spory łyk kawy.
         – Wiesz…jeszcze z rana da się z nim porozmawiać.
         – Będę musiała coś z tym zrobić.
         – Na przykład?
         – Ukrócę mu kontakty z tymi jego koleżkami – prychnęła, kończąc kanapkę. – To już nie do zniesienia… Te wszystkie bury i krzyki – spojrzała uważnie na córkę. – Tak samo jak to, że jesteś bita… Nancy i Meg wiecznie nie będą Cię bronić, wiesz?
         – Może…– ucięła. – Och, już późno – zerknęła na zegarek. – Idę umyć zęby.
         – Nie dojadłaś!
         – Nie mam na to czasu! – krzyknęła z łazienki, kiedy nakładała pastę do zębów na szczoteczkę.
         Dziewczyna wyszła z domu. Czuła się senna. Wyjęła telefon z kieszonki swojej torby. Zalogowała się. Przejrzała kilka powiadomień. Oderwała na chwilę wzrok. Zlustrowała szybko park. Był cichy i taki spokojny. Na trawie świeciły jeszcze kropelki rosy. Ponownie skierowała wzrok na wyświetlacz. Przeglądała wpisy i westchnęła z zrezygnowaniem. Z Daniela był prawdziwy kobieciarz… Chciało jej się śmiać. Kiedyś się tak tego zamaszyście zapierał. Czytała przez moment wszystko, aż weszła w skrzynkę odbiorczą. Ostatnia wiadomość była oczywiście od bruneta. Zeszłego dnia dziewczyna była już tak zmęczona, że nie dała rady mu odpisać. Uśmiechnęła się patrząc na ekran. Co powinna odpisać? Przygryzła zamyślona wargę. Wpadła na pewien pomysł.

         AGATHA: Patrz jakie dodałam fajne zdjęcie! XD
         DANIEL: O Boże. Ile tam jest dziewczyn! D: Czuję się osamotniony…
         AGATHA: Och…jesteś? Myślałam, że nie lubisz wchodzić tak z rana c: Co za niespodzianka ^^ A co do zdjęcia… Przeczytałeś uważnie opis? >D
         DANIEL: Dziś zrobiłem wyjątek! Przeszkadza Ci to? Q.Q Czekaj…już czytam.
         AGATHA: Nie, skądże~. Ok.


         Rudowłosa zatrzymała się na przystanku. Uśmiechnęła się do Kate. Oparła się ramieniem o jedną z metalowych belek. Odetchnęła. Patrzyła w ekran. Po chwili zaczęła się śmiać pod nosem na widok reakcji chłopaka.


         DANIEL: Żaden kobieciarz! XD I jestem po środeczku~ <D
         AGATHA: Tak, wcale… Nie wypieraj się! XD Myślisz, że dlaczego wepchnęłam Cię wtedy w środek? XD
         DANIEL: Booo…bardzo mnie lubisz? XD’
         AGATHA: To też.
         DANIEL: Nie bądź dla mnie taka okrutna XD
         AGATHA: Oj, daj spokój. To przecież nie jest okrutne! XD Chociaż…jak Cię Simon zobaczy w takim gronie… .u.’
         DANIEL: …Idę spisać testament XD
         AGATHA: Zapisz mi wszystko! XD
         DANIEL: Nie mam dużego dorobku, bo większość mi brat konfiskuje… Zaopiekuj się moim chomikiem! XD
         AGATHA: Czekaj… Jeszcze masz X-box’a! XD
         DANIEL: A jeśli jakimś cudem przeżyję to co? Już sobie nie pogram..? ;_;
         AGATHA: To chyba jasne~. Masz przecież mnie do obrony ^^
         DANIEL: Jaki dwuosobowy team! XD
         AGATHA: Nikt nie podskoczy XD
         DANIEL: Bez kija nie podchodzić =w=


         Autobus sprawił, że Agathę przeszły ciarki. Ale się wystraszyła! Wyjęła portfel, a z niego miesięczny bilet. Uśmiechnęła się do kierowcy i jak zawsze powiedziała: „Dzień Dobry”. Mężczyzna skinął głową. Dziewczyna odeszła. Zajęła miejsce obok Kate, która twardo zaczytała się w podręczniku. Ruda odblokowała telefon. Schowała aplikację. Nałożyła słuchawki na uszy. Puściła muzykę i wróciła do wcześniejszego okna. Uśmiechnęła się.


         AGATHA: O tarczy zapomniałeś.
         DANIEL: Może jeszcze zbroja Iron Man’a? XD
         AGATHA: Niektórym by się przydała XD
         DANIEL: I pelerynka! *^*
         AGATHA: To już by byli jak Kapitan Ameryka XD
         DANIEL: Będą mieć obcisłe spodnie? O.o’
         AGATHA: Pedały ._.
         DANIEL: Haha, szczerość XD


         Kuzynki opuściły pojazd. Weszły do szkoły. Agatha wyłączyła wszystko. Zdawała sobie sprawę, że nauczyciele mogą jej skonfiskować telefon. Nie chciała tego. Zajrzała do szafki szkolnej. Zostawiła tam cięższe książki.
         – Cześć – usłyszała zza drzwiczek. Spojrzała na osobę, która do niej podeszła.
         – Och, Martha. Cześć – zamknęła szafkę. – Miło Cię widzieć – uśmiechnęła się. – Przygotowana jesteś na sprawdzian?
         – Średnio – podrapała się w kark. – Materiał mi niezbyt wchodzi do głowy.
         – Mam to samo. Nie wiem, czy jestem taka nie rozumna, czy to po prostu jest w innym języku – skrzywiła się. – Co teraz mamy?
         – Matematykę…chyba – uśmiechnęła się nieśmiało.
         – Chodźmy popatrzeć na plan lekcji.
         – Dobra – przytaknęła i ruszyła za rudą.
         Dziewczyny zatrzymały się pod gablotą, gdzie znajdowały się wszystkie ogłoszenia dotyczące szkoły oraz gigantyczny plan lekcji. Odnalazły swoją klasę. Martha się nie pomyliła. Miały matematykę z samego rana.
         – O nie…– Agatha mruknęła. – Nie zdążę odpisać zadania domowego. Będę musiała zgłosić bz.
         – Idziemy pod klasę? – brunetka spytała kierując się powoli w kierunku sali.
         – Uhm – skinęła głową.
         Zatrzymały się pod klasą. Wtedy się rozdzieliły. Martha, jako że była cicha i raczej uchodziła za tę nieśmiałą, odsunęła się gdzieś na bok i usiadła na ławce. Rudowłosa poszła do swoich koleżanek. Kate stała ze swoimi znajomymi.
         Zadzwonił dzwonek. Uczniowie zbierali się pod klasami. Rozmowy i śmiechy roznosiły się po korytarzu. Dzień zaczął się dobrze.
         Lekcje nie dłużyły się zbytnio. Grupy ludzi opuszczały szkołę. Kuzynki szły razem i rozmawiały o sprawdzianie z historii. Był trudniejszy, niż się spodziewały. W którymś momencie usłyszały koło siebie: „Cześć”. Kate zrobiła krzywą minę, a Agatha się uśmiechnęła niewyraźnie.
         – Część – ruda powiedział spokojnie. – Też skończyłaś lekcje, Agnes?
         – Tak. Idziecie do domu? – piwnooka spytała z uśmiechem.
         – Uhm. Mamy coś do zrobienia – wzruszyła ramionami.
         – A ja idę na miasto z dziewczynami… Myślałam, że też się zabierzecie – powiedziała lekko zawiedziona. – Szkoda.
         – Mamy naukę – Kate powiedziała szorstko. – Idźcie bez nas.
         – Ok! Pa~ – obróciła się na pięcie i ruszyła w swoim kierunku.
         – W sumie mogłybyśmy iść, ale cóż...propozycja odrzucona – czarnooka spojrzała na kuzynkę, a ta wzruszyła ramionami. – Czemu? – spytała. – Przecież nie robi nic takiego…strasznego.
         – Po prostu nie mam na to ochoty – szatynka odpowiedziała stanowczo.
         Agatha pokiwała głową. Co prawda Agnes bywała doprawdy denerwująca, ale dało się ją znieść. Cóż, każdy miał prawo wyboru z kim się zadawać. Dziewczyna wyjęła telefon. Nie odpowiedziała kumplowi na wcześniejsze.


         AGATHA: A co miałam powiedzieć? Że to słodkie? XD A tak poza tym skończyłeś na dziś? Czy jeszcze pędzisz na trening?


         Nie stawiała, że uzyska wiadomość od razu, ale ku jej zdziwieniu...


         DANIEL: Raczej nie… XD’ Taa, skończyłem. Czemu pytasz?
         AGATHA: Wpadniesz do parku dziś? Dawno się nie widzieliśmy, bo aż 2 dni temu, więc…
         DANIEL: Jasne, czemu nie. Poczekaj na mnie. Niedługo będę. 
         AGATHA: Czekaj! Wpierw muszę dojechać do domu! XD 
         DANIEL: Ach, cholera! XD Zapomniałem, wybacz ^^’
         AGATHA: Nie szkodzi. Do zobaczenia za 20 minut~ c:


         Dziewczyna westchnęła. Wyglądało na to, że ryzyko się opłaciło. Uśmiechnęła się pod nosem. Wsiadła do autobusu zaraz za Kate. Nie mogła się doczekać… Patrzyła za szybę na miasto. Droga, którą obie dziewczyny znały tak dobrze. Niemal na pamięć. Często bywało też tak, że po ulicy szli ludzie ci sami co dzień wcześniej dokładnie o tej samej porze. Być może to był tylko przypadek. Żadna z nich nie zastanawiała się nad tym głębiej.

~*~

Kolejna Scena, która stała się zarazem uciętym fragmentem jak i wprowadzeniem do następnej Scenki. Jej. 
Mam nadzieję, że się spodobało, chociaż tak szczerze powiedziawszy w tej części nic się specjalnego nie dzieje, moim skromnym zdaniem XD
Dziękuję za miłe słowa pod poprzednią Sceną Aktu III.
Już niedługo jego zakończenie i rozpocznie się Akt IV. Och...robi się tak ciekawie~
Ostatnio rzadko bywam na komputerze, a Kukiełka tym bardziej, więc nie wiem, kiedy nadrobię zaległości u Was, ale postaram się w miarę szybko.
Pozdrowionka :3 

2 komentarze:

  1. Jak mówisz, jest to małe wprowadzenie. Zaskakuje mnie tutejszy realizm i jak adres głosi - prawdziwe wydarzenia. Nie mogę zrozumieć zewnętrznego spokoju Agathy. Niech ten Daniel coś z nią zrobi! ;) Czekam na następny i mam nadzieję, że zacznie działać. Strasznie mi jej żal, ale jednocześnie podziwiam ją. Ja także chciałabym zawsze zachowywać kamienną twarz. Może nie tylko imię nas łączy? Czasem ta metoda skutkuje i nie ma jak to oszukiwać ludzi! ;) Haha. Szkoda, że ja po jakimś czasie puszczam szwy...
    Realizm zabija, chyba pójdę pomarzyć...
    Pozdrawiam i przepraszam za opóźnienie, ale dostęp do internetu w niektórych zakątkach jest znikomy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Omija mnie, bo mnie nie powiadamiasz! :c To jest smutne, blogger mi nic nie mówi o Twoich wpisach (nie wiem dlaczego), więc musisz mu pomóc! Zakładka SPAM czeka ;)
    Jestem, nadrobiłam...
    Biedna Agath, a ten jej ojciec... no jaja bym wyrwała, inaczej by się wtedy odzywał i zachowywał -.- za dużo testosteronu. Bardziej mnie martwi fakt, że to się wydarzyło naprawdę... ech... :(
    Daniel, zrób coś wreszcie! Dziewczyna sama się nie zdobędzie na jakieś wyznania ;) Ta ich rozmowa była świetna, taka realna, a jednocześnie bajeczna ^^" :3
    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy, ale... POINFORMUJCIE MNIE :))
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń