Ostatnio byłam zablokowana, jeżeli coś już pisałam, to bardziej z przymusu niż z chęci. Przepraszam, że tak mało mnie tutaj. Nie miałam ochoty pisać, a nawet jeśli pojawiała się mała, to szybko uciekała. A jednocześnie czułam, że marnuje czas, bo przecież nie robię nic pożytecznego. Napisałam coś, a później usuwałam, bo ciągle myślałam "to nie tak miało być, źle, źle"- pieprz się mózgu. Jeżeli coś robię, to staram się aby było dobrze w 100%, ot co. Oczywiście, że brałam udział w pisaniu scen, ale widzicie, że jest tego mało.
W rzeczywistości te wolne dni są na przemyślenia. Wakacje minęły bardzo szybko, miałam czas na przebywanie sama ze sobą i to było dla mnie odpowiednie. Może teraz bardziej zamknęłam się na kontakty międzyludzkie? Sądziłam, że odpoczniemy od siebie, a później stęsknieni własnym towarzystwem, będziemy cieszyć się każdą minutą spędzoną na rozmowach, żartach i zabawach.
Myślę o czasie, o komforcie, który tak ciężko odnaleźć i po prostu nie mogę zrozumieć, dlaczego zmarnowałam tyle czasu stojąc w miejscu, nie wiem. Pewna osoba powiedziała mi, że przecież uczymy się na błędach i musimy wyciągnąć odpowiednie wnioski. To bardzo dobry argument. Osobiście uważam, że jeśli nie podobało mi się tu i teraz, to myślałam o przeszłości, bo w tym czasie czułam się szczęśliwa. Teraz nauczyłam się nie wracać i staram się nie podchodzić do tego tak emocjonalnie. Dam radę sama, ale będę w porządku, nie martwcie się. Jakie to samolubne.. Mieć tyle w miarę dobrych rzeczy wokół siebie, a i tak tęsknić za tym, co było kiedyś.
Zmieniłam się. Bardzo, ale mam nadzieję, że na wielki plus. Może teraz tylko kalkuluje wszystko od A-Z i jestem bardziej ostrożniejsza w stosunku do ludzi. Wspominałam, że mam tendencje do dramatyzowania? C:
Okej...brzmi bardzo smutnie, to teraz może coś innego. Nie..nie będzie o miłości, bo nie jestem zakochana, chyba zaczynam zapominać jakie to uczucie gdy cieszy Cię wszystko co robisz i widzisz w tym sens, bo kierowane jest pod komfort osoby, która wprawia Cię w stan euforii. W rzeczywistości jak nawet zaparzysz dwie herbaty, bo myślisz 24/7 o niej, to śmiejesz się i odczuwasz "motylki w brzuchu". Tak szczerze to nie myśli się wtedy racjonalnie, prawda? :) Nawet unikam zauroczenia, zakochania bez wzajemności, bo nie chce się sparzyć, ani biegać za kimś. Strata czasu. Myślę, że jestem bardziej za starymi obyczajami, zasadami, bo wcześniej było tak, że to chłopak najpierw przejawiał inicjatywę. Nie mogę zrozumieć czemu się to zmienia. Ostatnio natknęłam się na zdjęcie gdzie to chłopak siedzi na kolanach dziewczyny. Było to dla mnie niesmaczne, bo mam wyrobiony gdzieś od dziecka wizerunek, że to chłopak jest taki silny, a nie bezbronny, delikatny. Jak ja sama mogę poradzić sobie ze swoimi problemami..? Potrzeba mi kogoś czułego, ale i silnego. Jeżeli chce, żeby ktoś siadł ze mną na zimnej podłodze i otulił się kocem, to mam od tego Lalkę. Ona zawsze jest niezawodna w tych sprawach, już od dziecka. Razem kształtowałyśmy swoje patrzenie na świat - najpierw był magiczny...a teraz próbujemy go sobie odbudować, bo został zachwiany, zrujnowany pomiędzy prześwitami sekundowymi, ale czy też te sytuacje życiowe nas nie zmieniają czasami na lepsze? Tak naprawdę możecie poznać mnie tu, taką jaka jestem. Miłą lub chamską. Nie zawsze wszystkim musimy przypadać do gustu. Przecież wszystko byłoby takie same, a różnorodność jest dobra. Różnorodne budynki, krajobrazy, a nawet ludzie, bo każdy odnajdzie tu kogoś podobnego do siebie, ale też innego. Gdy rejestrujemy źrenicami to samo, czy to nie jest nudne. Nie chodzi mi o to, że jesteśmy nudni, a o to, że zawsze potrzebujemy czegoś nowego. Szczerze...czy ktoś by wytrzymał w tym świecie plugastwa, w czterech ścianach, białych jak kaftan bezpieczeństwa sam na sam? W tle jakaś muzyka, kot mruczy, tym samym nadając klimatu, ale jeżeli coś powiemy i odpowiada nam echo lub cisza, to dla mnie jest przykre. W sumie nawet nie wytrzymałabym sama ze sobą albo drugą taką jak ja. Ktoś zawsze się różni szczegółem, ma w sobie to coś. Przebywając sama tym bardziej. Jest taki czas i miejsce gdzie mamy potrzebę bycia samotnym, ale na krótko, inaczej kłooopot, kłoopot, k ł o p o t. Wiem, że świat jest okrutny i życie oraz czas nie stanął w miejscu po tych dwóch latach. Powinni zatrzymać się na chwile i sprawdzić, czy oddychamy Ci, którzy... Jednak wszystko odbyło się inaczej.
"- Nie zakochałeś się jeszcze we właściwiej osobie?
- Niestety, moją jedyną miłością pozostaję ja sam.
- Przynajmniej nie martwisz się odrzuceniem, chłopcze.
- Niekoniecznie. Od czasu do czasu się odtrącam, żeby było ciekawiej."
Jeśli chodzi o teraz, to wzięłam się za pisanie. Idzie mi to powoli, ale niedługo coś będzie...a przynajmniej mam taką nadzieję ಠ_ಠ I odzyskałam komputer, to też jest plus. Lepiej mi się piszę tańcząc palcami na klawiaturze.
Ach, zapomniałabym. Jeżeli ktoś chce pisać do nas wiadomości prywatne, to proszę bardzo, nie gryzę. Bynajmniej nikt się nie skarży i...jestem szczepiona D: Lalka też, chodziła ze mną się szczepić i zawsze chciałam, żeby poszła pierwsza, bo ja panicznie boję się igły!
Dziękuję Lalce za te miłe słowa w T.M. 14. Byłam lekko zdziwiona, że napisała coś takiego ❤
Nie będę męczyć was opowieściami o szkole. Wiecie jak jest. W tym miesiacu pojechaliśmy, w końcu na jakąś wycieczkę, ale nawet nie dawali nam wystarczającego czasu na zrobienie zdjęć. Rzadko się zdarza, że są piękne miejsca do sfotografowania :o
"Największą
krzywdą, jaką wyrządzamy sami sobie jest przywiązanie do drugiego
człowieka. Uczucie, które zaczyna się tworzyć jest niebezpieczne i
potrafi psuć serce od środka. Ból, który sprawia bliska osoba,
odchodząc, staje się cierpieniem nie do zniesienia. Cały czas błądzi to w
myślach, prześladuje, daje o sobie znać i z czasem zostaje względnie
zaakceptowane. Ale wciąż krąży po obiegu i nie blednie przy byle jakim
blasku światła. Mówią, że czas leczy rany, ale nie potrafi załatać
dziur, gdy bliski człowieka nas opuszcza. A nawet jeśli uda się to
naszemu zegarowi losu, jeśli uzna się, że tej pustki nie ma, to i tak
widnieje blizna. Znamię, które coś oznacza, kojarzy się z wydarzeniem, z
momentami okresu, który już przeminął. Dzięki takim doznaniom można
wiele się nauczyć - nigdy nie daj się ponownie złapać w pułapkę
uczuciową!"
~ Ej-dzi - "Żyjąc Marzeniami"
Czytając ten akapit na chwile przystanęłam. Jest on wycięty z opowiadania naszej czytelniczki. Poruszył mnie, zmusił do refleksji. Dowiecie się czemu dalej, dalej... Lubię kiedy otaczają mnie mądrzy ludzie, sami mogą mnie nakierować i razem możemy wymienić się poglądami na dany temat.
A to taki mały bonus....
Jestem nikim, choć nie chcę być nikim. Paradoksalny chłopiec.
Mija doba, a ja pogrążam się marzeniach.
Przytłoczony wspomnieniami.
Tęsknie coraz bardziej - taki ze mnie twardziel.
W głowie mam chaos.
Odezwij się czasem, bo podążanie za Tobą sprawia, że chylę się ku upadkowi.
Ulice stały się moim domem.
Pewnego dnia trafiłem do wesołego miasteczka. Bez żadnego powodu i celu siedziałem w karuzeli. Kręciła się szybko, ale kołowanie w głowie było powolne jak ten czas, który oczekuję Cię w drzwiach z pudłem w ręku i słowem: „Wróciłam”.
Chce wiedzieć gdzie jesteś. Z kim teraz umierasz. Kto przytula się do Ciebie.
W ulicznych światłach widzę dumnych ludzi.
Zobaczysz, wszystko się zmieni, poradzę sobie bez Was.
Bez ludzi, bez uczuć, bez współczucia, miłości… s z a c u n k u.
Przecież wszyscy kiedyś staną się samotni.
Ja tej nocy wytrzymam, choć pozwalasz mi się odbić od rzeczywistości.
Gdy doczekam się Ciebie.
Czy weźmiesz mnie ze sobą, abym poczuł smak szczęścia?
I przeniesiesz te wszystkie połamane kości, obolałe ciało, posiniaczone łokcie.
Przez pięć lat w zatłoczonych pokojach stałem i myślałem.
Czy jest coś czego nie mogłem poznać, aż do teraz?
Nadszedł ten rok.
Nim podniesiesz mnie z ziemi.
Z bronią w ręku, uśmiechem na matowych ustach.
Otartymi kolanami i...błyszczącymi oczami jak brylant wpatrującymi się we mnie.
To czy jeszcze raz uda uśmiechnąć się szczerze po tych sześciu latach bez Ciebie?
Tęsknie coraz bardziej - taki ze mnie twardziel.
W głowie mam chaos.
Odezwij się czasem, bo podążanie za Tobą sprawia, że chylę się ku upadkowi.
Ulice stały się moim domem.
Pewnego dnia trafiłem do wesołego miasteczka. Bez żadnego powodu i celu siedziałem w karuzeli. Kręciła się szybko, ale kołowanie w głowie było powolne jak ten czas, który oczekuję Cię w drzwiach z pudłem w ręku i słowem: „Wróciłam”.
Chce wiedzieć gdzie jesteś. Z kim teraz umierasz. Kto przytula się do Ciebie.
W ulicznych światłach widzę dumnych ludzi.
Zobaczysz, wszystko się zmieni, poradzę sobie bez Was.
Bez ludzi, bez uczuć, bez współczucia, miłości… s z a c u n k u.
Przecież wszyscy kiedyś staną się samotni.
Ja tej nocy wytrzymam, choć pozwalasz mi się odbić od rzeczywistości.
Gdy doczekam się Ciebie.
Czy weźmiesz mnie ze sobą, abym poczuł smak szczęścia?
I przeniesiesz te wszystkie połamane kości, obolałe ciało, posiniaczone łokcie.
Przez pięć lat w zatłoczonych pokojach stałem i myślałem.
Czy jest coś czego nie mogłem poznać, aż do teraz?
Nadszedł ten rok.
Nim podniesiesz mnie z ziemi.
Z bronią w ręku, uśmiechem na matowych ustach.
Otartymi kolanami i...błyszczącymi oczami jak brylant wpatrującymi się we mnie.
To czy jeszcze raz uda uśmiechnąć się szczerze po tych sześciu latach bez Ciebie?
~Kukiełka.