sobota, 18 stycznia 2014

T.M. - Akt: I. Scena: II.

        Było około godziny dwudziestej. Szatynka siedziała przy biurku pijąc herbatę i patrząc na akwarium, w którym znajdowały się przeróżne gatunki rybek. Uspokajał ją ich widok. Zebrała się w sobie. To nie jest ten czas, kiedy może siedzieć do trzeciej w nocy i nie robić nic pożytecznego. Wstała udając się do łazienki biorąc ciepłą kąpiel. Po tej czynności opadła na łóżko i usnęła.
        Rano jak zwykle zaspała. Krzątając się po całym domu próbowała się jak najszybciej wyrobić, co było niemożliwe. Wybiegła z domu bez śniadania. Na przystanku nie było jeszcze ciemnookiej. Czyżby wyrobiła się wcześniej od przyjaciółki? Zdziwiła się lekko i usiadła na jednej z ławek, gdzie było wolne miejsce. Tłum jak zwykle, uśmiechnęła się do siebie. W pewnym momencie poczuła, jak ktoś klepie ją po ramieniu. Spojrzała na Agathę, której oczy zdały się zupełnie puste. Dziewczyna uśmiechnęła się blado i odwróciła wzrok. Zmierzyła ciętym spojrzeniem ludzi i dzieci, które wybierały się do szkół. Ruda znów spojrzała na Kate i wzruszyła ramionami. Chwilę później odwróciła się, słysząc jakieś poruszenie za plecami. Obie dziewczyny strzeliły poker face'a. Brunet, którego widziały dnia wcześniejszego na stacji, właśnie zatrzymał się na mini dworcu. Odsapnął chwilę i wyprostował. Agatha spojrzała na Kate, a jej mina sama za siebie mówiła: „To są jakieś jaja”. 
        - On nas prześladuje – szatynka skrzywiła się lekko i roześmiała się, gdy usłyszała, jak zabrzmiały jej słowa. Przez głowę przeszły ją myśli, że może brunet jest w tej samej szkole, a one jeszcze nie zdają sobie z tego sprawy. 
        - Wątpię - zacisnęła dłoń na ramieniu swojej torby. - Chyba się zgubił. Wczoraj go tutaj nie było...
        - Agatha? - głos bruneta rozszedł się za plecami rudej, a ona nieznacznie drgnęła. Czarnooki najwyraźniej to zauważył, bo zachichotał pod nosem. 
         - Daniel? - obejrzała się na chłopaka. - Cześć... Wystraszyłeś mnie - mruknęła lekko obojętna. - Co tutaj robisz?
         - Ach, spóźniłem się na podwózkę spod domu - zaśmiał się cicho. Spojrzał na Agathę, a potem na kuzynkę dziewczyny, która się mu przez moment przyglądała, a potem odwróciła głowę w inną stronę. Daniel wzruszył ramionami i wrócił wzrokiem na rudowłosą. - Mieszkasz tutaj?
        - Mhm, w tym bloku - kiwnęła głową na budynek. 
        - Rozumiem...- spojrzał w wskazanym mu kierunku. Zawiesił się na moment. Chciał dokładnie zapamiętać okolicę. Obejrzał się na park za sobą. Czysto zielony trawnik. Jezioro. Lipy, brzozy i spora liczba klonów wymijały się na wzajem. Odwrócił się do rudowłosej, która stukała na swoim telefonie sms-a. Zdawało mu się, że dziewczyna kompletnie go olała. - Słuchaj...
        - Tak? - podniosła na chwilę na czarnookiego wzrok i znów spojrzała na ekran. Sapnęła zrezygnowana, a zaraz schowała telefon do swojej torby. - Nie chciałeś nic? - zaczęła się śmiać, kiedy zdało jej się, że Daniel nagle się zamyślił. 
        - Eee...- uśmiechnął się głupkowato. - Chodzi mi o to, czy chodzisz do tej szkoły co ja?
        - Nie - pokręciła głową. - Widziałam Cię wczoraj - zerknęła na ulicę. - Ale chodzimy do przeciwnych szkół. Twoja jest nastawiona na sport i media, moja na sztukę i biznes. 
        - Ok, czaję - pokiwał głową. - Mam jednak nadzieję, że będziemy mogli czasem spędzić ze sobą czas.
        - Marzenie ściętej głowy - powiedziała bez namysłu, a potem zatkała sobie dłonią usta. Spojrzała na bruneta, który zaczął się śmiać. - I co Cię tak bawi?
        - Po prostu jesteś zabawna - odetchnął. - Zaprzyjaźnijmy się, co? 
        - Huh? - uniosła zaskoczona brwi. Zdało jej się, że chłopak nie mówi poważnie, ale on tylko się uśmiechał. Agatha pokiwała nieśmiało głową i znów wyjęła swój telefon, który zaczął dzwonić. 
        Szatynka spojrzała przed siebie. Obca dziewczyna miała przywieszki z jej ulubionym zespołem przy plecaku oraz postacią z jednej z mang. Kate też chciała takie mieć. Wpatrywała się przez chwilę w przestrzeń, przez co zapomniała o kuzynce. Nie słuchała ich w ogóle. Niech sobie porozmawiają. Uśmiechnęła się do siebie. Już wiedziała na co wyda swoje kieszonkowe. Ponownie spojrzała na rudowłosą, a później wypatrywała metro. 
         Pisk metra rozbrzmiał w uszach każdego, kto znajdował się na małym dworcu. Wszyscy po kolei, niczym stado pingwinków, wpełzali do środka. Kate i Agatha stanęły obok siebie. Zaczęły się śmiać z Daniela, który zrobił do nich niby płaczliwą minę, ponieważ stał daleko od swoich znajomych. 
         Gdy dotarły na miejsce, wyskoczyły z metra na przystanek. Szły brukowanym, lekko krzywym chodnikiem obok placu zabaw prosto do szkoły. W budynku było tłoczono bardziej, niż poprzedniego dnia. „Tylko nie to” - pomyślała szatynka, śmiejąc się w duchu i przedzierając się prosto na górę, na trzecie piętro pod salę z numerem dwadzieścia siedem. Koło niej siedziało już parę osób z klasy, które przywitały ich przyjaźnie, choć jeszcze się nie znały z nimi i imion ich także nie. Po dzwonku drzwi otworzyła im kobieta o dość średnim wzroście. Zarezerwowali miejsca. Kuzynki weszły do klasy za pozostałymi. Usiadły w drugim rzędzie. Ostatnie ławki były już pozajmowane, ale psorka wygoniła dane osoby do przodu. Przedstawiła się jako Pani Red. Dziewczyny spojrzały na siebie znacząco. Czyby nazwisko podchodzące pod jej czerwoną kredkę do oczu? Miała kruczoczarne, kręcone i mocno zniszczone włosy. Wyłupiaste ślepia. Na jej nosie spoczywały okulary nie pasujące do jej wąskich rysów twarzy. Podsumowując - jej widok mroził krew w żyłach. Opowiadała ona o zasadach na jej lekcjach. Agatha patrzyła na nią z tekstem wyrytym na twarzy: „Oho, będzie strasznie”. Szarooka na tej pierwszej lekcji krzywiła się i myślała co ona tutaj robi? Co to za szkoła? 
        - Nie wiem, czy tu wytrzymam – westchnęła i mruknęła do kuzynki, gdy już wyszły z klasy. 
        Kolejne zajęcia jakie się odbyły to godzina wychowawcza. Do opieki nad klasą wyznaczyli Panią Marshall. Wysoka, młoda brunetka o śniadej cerze. Kobieta również nosiła okulary jak jej poprzedniczka. Wychowawczyni po zadaniu kilku pytań, wyprowadziła klasę na zewnątrz, aby oprowadzić ich po szkole. Do Agathy i Kate przyczepił się Milo – „kibol mordujący ludzi”, jakiego ujrzały po rozpoczęciu. Chłopak okazał się miły i całkiem sympatyczny. We trójkę rozpoczęli rozmowę na temat lekcji języka angielskiego. 
        - Nauczycielka jest straszna – ruda westchnęła. Przymrużyła oczy i skrzywiła się nieco. - I ta jej okropna kredka. 
        - Znam ją już drugi rok – brunet zaśmiał się triumfalnie. - Niestety muszę powtarzać klasę. 
        - Przez nią? - Agatha spytała nieśmiało. 
        - Nie. Przez faceta od historii – chłopak wzruszył ramionami. 
        - Ona wydaje się na tyle wredna – Kate mruknęła niewyraźnie. - Z historykiem jeszcze nie miałam styczności. 
        - Strzeż się go – prychnął śmiechem, mrużąc swoje morskie oczy. 
        - Pani Red jest chyba bardziej przerażająca. Ten jej wzrok – czarnooka uśmiechnęła się lekko. 
        - Zabijmy ją – szatynka powiedziała chłodno. Zdała się całkiem poważna. - Wrzucimy jej ciało do tego stawu – wskazała na zbiornik wodny, który znajdował się na boisku. 
        - Spoko. Ja wtedy rzucę na nią kamień, żeby nie wypłynęła – Milo prychnął śmiechem, a zaraz za nim obie dziewczyny. 
        - Dzięki. Przynajmniej jej nie znajdą – Agatha uśmiechnęła się rozbawiona. 
        - Wiesz...przyjacielem jest ten, któremu powiesz, że zabiłeś człowieka, a on pomoże Ci schować ciało – Milo wypiął się dumnie. 
        - Kaczki! - Kate krzyknęła radośnie na widok swoich ulubieńców. Gdzieś na boku siedział nieznajomy facet, który zdawał się łowić ryby. Trochę dziwne. Zwłaszcza, że to był szkolny staw. 
        - Chcesz do nich iść? - brunet spytał przez śmiech. 
        - Nie zarywaj – cała trójka usłyszała głos kolegi z klasy. Agatha go od razu rozpoznała. Zwłaszcza, iż to był koleś, któremu dała drzwiami. Uśmiechnęła się blado i udała, że go nie widzi.



***


        Daniel sapnął. Gapił się za okno. Nie lubił siedzieć na żadnych zapoznawczych wykładach. Szczególnie nauczycieli. Spojrzał w sufit, a następnie za okno. Widział ruchliwą ulicę i szkołę po drugiej stronie. Zobaczył gromadę ludzi na boisku. Zazdrościł im. Też chciał wyfrunąć na zewnątrz i się słuchać żadnych tandetnych wywodów. Wlepił w ganiające się osoby wzrok. Wśród nich dostrzegł postać rudowłosej dziewczyny, którą zdążył już trochę poznać. Przystawił bardziej nos do szyby. Ucieszył się widokiem Agathy. Nie wiedział do końca dlaczego. Po prostu rudą polubił. Jej radosny uśmiech, a nawet cięty wzrok. Widział to tylko kilka razy, jednak już czuł się do tego widoku przywiązany. Odetchnął. Co on wyprawiał? Nie chciał się w nic pakować. I tak byłby tylko tanim świecidełkiem i metką na plecy. Choć nie wydawało mu się, aby Agatha tak na niego spojrzała. Nawet podczas ich pierwszego spotkania pół roku wcześniej.
        Ostatni dzwonek. Brunet wypadł z klasy pierwszy. Nie oglądał się na swoich kolegów wyszedł ze szkoły. Przeciągnął się i spojrzał naprzeciw siebie. Nie mógł w to uwierzyć, ale jego cel właśnie zmierzał w kierunku stacji. Korzystając z braku samochodów przebiegł przez ulicę. 
        - Poczekaj! - chłopak zawołał za Agathą. Przystopował, kiedy dziewczyna się obejrzała. 
        - Cześć – czarnooka mruknęła. - Już po lekcjach? Równo skończyliśmy – uśmiechnęła się lekko. W jej policzkach znów zarysowały się dołeczki. 
        - Nie lubisz się uśmiechać z tego powodu? - spytał wskazując na twarz dziewczyny. 
        - Co? - spojrzała na niego zdziwiona. - Nieee. Po prostu...jestem zmęczona tą całą szkołą i lekcjami – wzruszyła ramionami. - Więc...- zaczęła mówić, ale Daniel jej przerwał. 
        - Zanim się ulotnisz, to Cię porwę! - złapał za nadgarstek rudowłosej i zanim ktoś ich zobaczył, ruszył w kierunku parku. Wybrał ławkę w cieniu, między drzewami. Puścił dziewczynę i padł jak długi na ławę. 
        - Aleś zdechł – czarnooka zaczęła się śmiać. Przyjrzała się twarzy chłopaka. Miała ładne, ostrzejsze rysy. Bardzo specyficzne. 
        - Nie zdechłem, Agatha! - zarechotał i spojrzał z dołu na dziewczynę, która nad nim stała. - Usiądź... 
        - Tylko? Leżysz i się ślinisz jak pies na baby – nachyliła się lekko. Potem uniosła wzrok ponad bezwładne ciało bruneta. Zmierzyła oczami park, do którego wcześniej nie przychodziła. Miejsce samo w sobie było przyjemne. Na samym centrum rósł wielki dąb, a pozostałe drzewa, które go otaczały to różnego gatunku klony lub wierzby płaczące. Pod każdym z drzew była ławka. Między tym wszystkim przebijała się ścieżka wysadzona drobnymi, złotawobrązowymi kamieniami. 
        - Wolę się ślinić na jedzenie – oczy lekko mu rozbłysły. Poczuł, że po tych słowach lekko ścisnęło jego żołądek. Czyżby była pora coś zjeść? Pomasował swój brzuch. 
        - O, dobry pomysł. Na dziewczynę to raczej tak nie wypada. 
        - Nie jestem jak Simon, żeby się ślinić na widok dziewczyn – podniósł się do pozycji siedzącej i poklepał miejsce obok siebie. 
        - Miejmy nadzieję, że się nie dowie, jakie masz o nim zadnie – uśmiechnęła się lekko. Przysiadła się i spoglądnęła na chłopaka. 
        - Musiałby mieć pajęczy zmysł – odchylił głowę do tyłu. 
        - Pff...- zaczęła się śmiać. 
        - No co? Inny? - zachichotał. - Ognisty? 
        - Nie. Tylko wyobraź sobie kogoś z takimi łapkami! - roześmiała się jeszcze bardziej. 
        - Nie wiem, skąd masz taki pomysł, ale to dobre! - zaśmiał się. - Z tego wszystkiego zgłodniałem. 
        - Ja też – zatupała cicho butami o chodnik. - Zjadłabym truskawki. 
        - Lubisz? 
        - Uhm, najbardziej! - klasnęła w dłonie i spojrzała na Daniela wesoło. - Co? 
        - Nic, ja tak samo. O! Wiem. Porwę Cię – zatarł ręce. Po zobaczeniu miny dziewczyny dodał. - Zajebiście mi się rozmawia. Nie można tego zaprzepaścić. 
        - Co? - zaśmiała się. Zmarszczyła w zabawny sposób nos. Po chwili się uśmiechnęła. - Ciekawe jak to zrobisz, skoro mnie uprzedziłeś? Będę się strzec! 
        - Nie cieszysz się? - spytał zdziwiony. 
        - Chcesz mnie porwać, więc z czego? - prychnęła śmiechem. - Chyba, że dobrze mnie potraktujesz – pokazała chłopakowi język. 
        - Jasne, że tak – klepnął się harcerskim sposobem w klatkę piersiową. - Jestem delikatny~ - zanucił z uśmiechem. 
        - No dobra... Zgoda na porwanie. 
        - Ok! - wystawił kciuk w górę. - Zrobię to w najmniej oczekiwanej chwili. 
        - Okej. 
        - Gdy będziesz w łazience – zarechotał. Patrzył się na kaprys, jaki pojawił się na twarzy Agathy. - Nie podoba się pomysł? 
        - Nie! - prawie krzyknęła. 
        - I tak to zrobię~. 
        - Ty...zboczeńcu – lekko się odsunęła, a Daniel spojrzał na nią obrażony. - No co? 
        - O co Ty mnie oskarżasz? - zasłonił sobie usta, jakby był rozżalony. 
        - To po co chcesz mi do łazienki wbiegać, hm? 
        - Kto powiedział, że wbiegnę? Może wlecę? - zaśmiał się. - A jeśli nie, to zrobię podkop. 
        - Do łazienki na piętrze? - przechyliła głowę, a potem nią pokręciła. Zdawało jej się, że brunet gra sobie jej kosztem. Brakowało jej na chłopaka siły. Był zbyt wygadany. 
        - Ok! Moje niecne plany na bok. Pasuje znaleźć coś do jedzenia – nadął jeden ze swoich policzków i spojrzał na swoją towarzyszkę. - Na co masz ochotę? - uśmiechnął się. 
        - Ojej, jaka śliczna dziewczyna o powabnym biuście – pijany facet wtrącił się Agathcie w słowo. Ruda od razu podciągnęła lekko swoją koszulkę do góry i spojrzała na mężczyznę wrogo. Ten zachichotał i odszedł. 
        - Hm...- Daniel zawiesił wzrok na sylwetce Agathy. Przyglądał się dziewczynie cały czas. Fakt. Wcześniej nie zauważył bardzo wydatnych kobiecych kształtów, jakie jego nowa przyjaciółka posiadała. - Ma rację – powiedział nie odrywając oczu.

3 komentarze:

  1. Dziękuję..? o.o"
    Szczerze powiedziawszy nie wiem o co tam chodzi, ale spoko ^ ^ (Boże, jak ja funkcjonuję z takim IQ..? ._. )

    OdpowiedzUsuń
  2. Tytuł: Crystal Somnia
    Adres: http://crystal-somnia.blogspot.com/
    Gatunek: dramat obyczajowy, romans

    Wkraczając w dorosłe życie, wielu nie jest przygotowanym na ewentualne niespodzianki. Natalia Kryszak, Jakub Zielański, Niall Horan i Matylda Bigaj to czwórka bohaterów, którzy każdego dnia zmierzają się z ciężką rzeczywistością. Dążą do wyznaczonych sobie celów - często wykorzystując innych ludzi - próbują kochać, zrozumieć i żyć na poziomie. Nie zawsze jednak wszystko jest takie, jak sobie zaplanowali. Te cztery osoby mające zupełnie odmienne charaktery, przekonania i upodobania nie zdają sobie sprawy z tego, jak ich dzika pogoń za pieniędzmi, nieodwzajemnioną miłością i fałszywą przyjaźnią wpływa na nich samych - wkrótce to oni zmuszeni będą odpowiedzieć na pytanie: "dlaczego właściwie to robimy?". Jedni zrozumieją, będą walczyć dalej - inni po prostu odpuszczą. Pewne sytuacje i zatajone fakty sprawią, że ci ludzie pogubią się we własnych osobowościach i poprzestaną ufać najbliższym osobom. Zdrada, oszustwa, śmierć, niebezpieczne znajomości - nie ze wszystkim sobie bez problemu poradzą. Niektórzy z nich nie wytrzymają psychicznie od nadmiaru wrażeń.

    OdpowiedzUsuń
  3. Żadnego spamu tutaj nie widzę, ale okej... o-o"
    Więc serdecznie witam~ c: Mam nadzieję, że będziesz się tutaj dobrze czuć.
    Ohohoh, czyli zrobiłaś coś takiego jak ja z Kukiełką? c: Nasza historia też jest prawdziwa ^ ^
    Żaden spam, to jeden komentarz XD"

    OdpowiedzUsuń