Agatha
otworzyła oczy. Przez krótki moment wsłuchiwała się w odgłosy
dobiegające do jej uszu z całego mieszkania. Ziewnęła i przetarła
nadal senne powieki. Drgnęła, kiedy budzik ustawiony w jej
telefonie zaczął dzwonić. Podniosła się ze zrezygnowaniem.
Uciszyła jazgot urządzenia i wstała z łóżka. Przeciągnęła
się, naprężając wszystkie swoje mięśnie. Spojrzała za okno.
Padał deszcz. Krople cicho stukały o szybę i parapet. Wszystko
było wzmagane słabym podmuchem wiatru, widocznego na uginających
się pod jego wpływem gałęzi czereśni. Na twarzy rudowłosej
automatycznie pojawił się grymas na to zjawisko. Liczyła na dobrą
pogodę. Skierowała się powolnym krokiem do szafki z ubraniami.
Otworzyła oby dwa skrzydła. Usiadła po turecku, po czym zaczęła
dumać. Szukała wzrokiem jakiegoś wygodnego ubrania, a zarazem
dosyć ciepłego. Złapała za czarne leginsy, ciemnozieloną bluzę
na zamek z kapturem. Wpatrywała się dalej w stertę ciuchów.
Chwyciła zwiewną, jasnozieloną koszulkę, która była ozdobiona
kokardką. Wszystko rzuciła na fotel stojący obok komody.
Dziewczyna zasiadła wygodnie na krześle przy stoliku. Złapała
kosmetyczkę i zrobiła sobie makijaż taki jak zwykle: w miarę
delikatna kreska liner'em i mocne podkreślenie rzęs. Przejechała
pomadką do ust po swoich wargach. Wstała. Naciągnęła na siebie
przygotowane ciuchy. Zerknęła na zegarek. Miała niewiele czasu do
wyjścia. Spojrzała w lustro. Jej włosy były w nieziemskim
nieładzie. W dodatku grube loki ukazywały się z każdej strony.
Agatha westchnęła ciężko. W jakiś sposób udało jej się
niesforne kosmyki ogarnąć i ładniej ułożyć. Nie miała czasu,
żeby prostować całość włosów, więc przyprasowała tylko
grzywkę. Chwyciła jeszcze czarną chustkę w seledynowe kropki w
palce, zanim wyszła z pokoju. Zwinęła swoją torbę z podłogi,
szybko założyła ulubione trampki. Z kuchni ukradła tosta i z nim
w ustach wybiegła z domu. Od razu jej wzrok zetknął się z
zmęczonymi oczami Kate. Rudowłosa uśmiechnęła się, choć ledwo
było to widać. Zawiązała złożoną chustkę na głowie.
– Hej
– przywitała się zaraz po tym, jak zabrała jedzenie od ust.
Kuzynka
skinęła na to głową. Najwidoczniej jeszcze dobrze się nie
obudziła, aby cokolwiek mówić. Obie ruszyły w stronę przystanku.
Te kilkaset metrów obok kilku domów i ciągnącego się cały czas
terenu zieleni zdawały się mgnieniem oka. Obie zatrzymały się na
przystanku autobusowym, który był nieco dalej od mini stacji metra.
Tego dnia dziewczęta postanowiły sobie odpuścić podróż
transportem szynowym, ze względu na spory ścisk jaki tam panował.
Autobus
– czerwony i lśniący, zatrzymał się powoluteńku koło
przystanku. Kuzynki weszły do środka, kupiły bilety i usiadły
wygodnie. Zaraz po tym obie nałożyły słuchawki na uszy,
zatapiając się w dźwiękach swoich ulubionych utworów.
Kiedy
Kate przekroczyła próg szkoły od razu wypatrzyła swoje nowe
koleżanki z klasy – Faustine i Joan. Zauważyła jak Agatha
uśmiechnęła się do Cornelii oraz Marry. Na korytarzu panował
prawdziwy zgiełk. Rudowłosa przecisnęła się między ludźmi, aby
udać się do szatni. Szarooka poszła za nią. Agatha obejrzała się
na Kate, aby się upewnić, że przyjaciółka jest przy niej. Jednak
zamiast spojrzeć na kuzynkę, swój wzrok skierowała w dal na ławkę
pod oknem. Ujrzała postać Marthy. Znajomej z poprzedniej szkoły.
Niska dziewczyna zatapiała swoje intensywnie zielone oczy w
podręcznik, a jej ciemne włosy, które sięgały do ramion, niemal
zakrywały jej twarz. Czarnooka przystopowała na moment. Skarciła
się w duchu i udała się do szatni. Widok samotnej koleżanki, z
którą kiedyś nawet miała dobry kontakt, był trochę bolesny. W
delikatny sposób szturchnęła Kate.
– Zauważyłaś,
że Martha z nikim nie rozmawia ani nikt jej nie zaczepia? – ruda
mruknęła jakby przez zęby. – Nie chcę, żeby tak było. Nie
chcę, żeby została sama – spojrzała w oczy Kate. – Wiesz, o
czym myślę, prawda?
Kate wystawiła kciuki w
górę uśmiechając się. Wiedziała, o co chodzi. Wzięła Agathę
pod rękę i razem podreptały do dziewczyny, która czytała
książkę. Gdy Martha spostrzegła, że ktoś nad nią stoi, oderwała
wzrok od kartek,
– Cześć – zaczęła Kate. – Możemy się przyłączyć? – wyszczerzyła się do niej.
Martha była niska i ubierała się na sportowo. Miała kilka piegów na obu policzkach. Jej zielone oczy były obramowane naturalnie czarnymi rzęsami.
– Siadajcie – dziewczyna była w lekkim szoku, ale uśmiechała się. Kuzynki usiadły obok niej.
– Co czytasz? – zagadnęła ją ruda.
– „Ja Diablica” – odparła.
– Och – powiedziała Kate. – Czytałam ją. Mimo, że jest tam temat śmierci, jest delikatnie zmysłową książką.
– Cześć – zaczęła Kate. – Możemy się przyłączyć? – wyszczerzyła się do niej.
Martha była niska i ubierała się na sportowo. Miała kilka piegów na obu policzkach. Jej zielone oczy były obramowane naturalnie czarnymi rzęsami.
– Siadajcie – dziewczyna była w lekkim szoku, ale uśmiechała się. Kuzynki usiadły obok niej.
– Co czytasz? – zagadnęła ją ruda.
– „Ja Diablica” – odparła.
– Och – powiedziała Kate. – Czytałam ją. Mimo, że jest tam temat śmierci, jest delikatnie zmysłową książką.
– W
prawdzie dopiero ją zaczęłam. Jednak podoba mi się sama fabuła
i...– wypowiedź jej przerwał dźwięczny dzwonek. Znak, że
rozpoczynają się lekcje.
– Chodźmy szybko. Pierwsza lekcja jest z psorem od historii. Jak się spóźnisz, to jesteś pierwszą osobą, którą pyta. Tak mówił Milo – Agatha wstała z ławki i skierowała się, w stronę budynku szkolnego. Spojrzała na szatynkę i ponagliła ją wzrokiem.
– To prawda – Kate tylko mruknęła i razem pobiegły do klasy.
Dziewczęta
wtargnęły do sali. Miały szczęście, gdyż były jednymi z
pierwszych osób. Martha usiadła sama w ławce, a kuzynki zaraz za
nią. Lekcja zaczęła się, a czas jakby nagle zwolnił.– Chodźmy szybko. Pierwsza lekcja jest z psorem od historii. Jak się spóźnisz, to jesteś pierwszą osobą, którą pyta. Tak mówił Milo – Agatha wstała z ławki i skierowała się, w stronę budynku szkolnego. Spojrzała na szatynkę i ponagliła ją wzrokiem.
– To prawda – Kate tylko mruknęła i razem pobiegły do klasy.