Agatha
otworzyła oczy. Przez krótki moment wsłuchiwała się w odgłosy
dobiegające do jej uszu z całego mieszkania. Ziewnęła i przetarła
nadal senne powieki. Drgnęła, kiedy budzik ustawiony w jej
telefonie zaczął dzwonić. Podniosła się ze zrezygnowaniem.
Uciszyła jazgot urządzenia i wstała z łóżka. Przeciągnęła
się, naprężając wszystkie swoje mięśnie. Spojrzała za okno.
Padał deszcz. Krople cicho stukały o szybę i parapet. Wszystko
było wzmagane słabym podmuchem wiatru, widocznego na uginających
się pod jego wpływem gałęzi czereśni. Na twarzy rudowłosej
automatycznie pojawił się grymas na to zjawisko. Liczyła na dobrą
pogodę. Skierowała się powolnym krokiem do szafki z ubraniami.
Otworzyła oby dwa skrzydła. Usiadła po turecku, po czym zaczęła
dumać. Szukała wzrokiem jakiegoś wygodnego ubrania, a zarazem
dosyć ciepłego. Złapała za czarne leginsy, ciemnozieloną bluzę
na zamek z kapturem. Wpatrywała się dalej w stertę ciuchów.
Chwyciła zwiewną, jasnozieloną koszulkę, która była ozdobiona
kokardką. Wszystko rzuciła na fotel stojący obok komody.
Dziewczyna zasiadła wygodnie na krześle przy stoliku. Złapała
kosmetyczkę i zrobiła sobie makijaż taki jak zwykle: w miarę
delikatna kreska liner'em i mocne podkreślenie rzęs. Przejechała
pomadką do ust po swoich wargach. Wstała. Naciągnęła na siebie
przygotowane ciuchy. Zerknęła na zegarek. Miała niewiele czasu do
wyjścia. Spojrzała w lustro. Jej włosy były w nieziemskim
nieładzie. W dodatku grube loki ukazywały się z każdej strony.
Agatha westchnęła ciężko. W jakiś sposób udało jej się
niesforne kosmyki ogarnąć i ładniej ułożyć. Nie miała czasu,
żeby prostować całość włosów, więc przyprasowała tylko
grzywkę. Chwyciła jeszcze czarną chustkę w seledynowe kropki w
palce, zanim wyszła z pokoju. Zwinęła swoją torbę z podłogi,
szybko założyła ulubione trampki. Z kuchni ukradła tosta i z nim
w ustach wybiegła z domu. Od razu jej wzrok zetknął się z
zmęczonymi oczami Kate. Rudowłosa uśmiechnęła się, choć ledwo
było to widać. Zawiązała złożoną chustkę na głowie.
– Hej
– przywitała się zaraz po tym, jak zabrała jedzenie od ust.
Kuzynka
skinęła na to głową. Najwidoczniej jeszcze dobrze się nie
obudziła, aby cokolwiek mówić. Obie ruszyły w stronę przystanku.
Te kilkaset metrów obok kilku domów i ciągnącego się cały czas
terenu zieleni zdawały się mgnieniem oka. Obie zatrzymały się na
przystanku autobusowym, który był nieco dalej od mini stacji metra.
Tego dnia dziewczęta postanowiły sobie odpuścić podróż
transportem szynowym, ze względu na spory ścisk jaki tam panował.
Autobus
– czerwony i lśniący, zatrzymał się powoluteńku koło
przystanku. Kuzynki weszły do środka, kupiły bilety i usiadły
wygodnie. Zaraz po tym obie nałożyły słuchawki na uszy,
zatapiając się w dźwiękach swoich ulubionych utworów.
Kiedy
Kate przekroczyła próg szkoły od razu wypatrzyła swoje nowe
koleżanki z klasy – Faustine i Joan. Zauważyła jak Agatha
uśmiechnęła się do Cornelii oraz Marry. Na korytarzu panował
prawdziwy zgiełk. Rudowłosa przecisnęła się między ludźmi, aby
udać się do szatni. Szarooka poszła za nią. Agatha obejrzała się
na Kate, aby się upewnić, że przyjaciółka jest przy niej. Jednak
zamiast spojrzeć na kuzynkę, swój wzrok skierowała w dal na ławkę
pod oknem. Ujrzała postać Marthy. Znajomej z poprzedniej szkoły.
Niska dziewczyna zatapiała swoje intensywnie zielone oczy w
podręcznik, a jej ciemne włosy, które sięgały do ramion, niemal
zakrywały jej twarz. Czarnooka przystopowała na moment. Skarciła
się w duchu i udała się do szatni. Widok samotnej koleżanki, z
którą kiedyś nawet miała dobry kontakt, był trochę bolesny. W
delikatny sposób szturchnęła Kate.
– Zauważyłaś,
że Martha z nikim nie rozmawia ani nikt jej nie zaczepia? – ruda
mruknęła jakby przez zęby. – Nie chcę, żeby tak było. Nie
chcę, żeby została sama – spojrzała w oczy Kate. – Wiesz, o
czym myślę, prawda?
Kate wystawiła kciuki w
górę uśmiechając się. Wiedziała, o co chodzi. Wzięła Agathę
pod rękę i razem podreptały do dziewczyny, która czytała
książkę. Gdy Martha spostrzegła, że ktoś nad nią stoi, oderwała
wzrok od kartek,
– Cześć – zaczęła Kate. – Możemy się przyłączyć? – wyszczerzyła się do niej.
Martha była niska i ubierała się na sportowo. Miała kilka piegów na obu policzkach. Jej zielone oczy były obramowane naturalnie czarnymi rzęsami.
– Siadajcie – dziewczyna była w lekkim szoku, ale uśmiechała się. Kuzynki usiadły obok niej.
– Co czytasz? – zagadnęła ją ruda.
– „Ja Diablica” – odparła.
– Och – powiedziała Kate. – Czytałam ją. Mimo, że jest tam temat śmierci, jest delikatnie zmysłową książką.
– Cześć – zaczęła Kate. – Możemy się przyłączyć? – wyszczerzyła się do niej.
Martha była niska i ubierała się na sportowo. Miała kilka piegów na obu policzkach. Jej zielone oczy były obramowane naturalnie czarnymi rzęsami.
– Siadajcie – dziewczyna była w lekkim szoku, ale uśmiechała się. Kuzynki usiadły obok niej.
– Co czytasz? – zagadnęła ją ruda.
– „Ja Diablica” – odparła.
– Och – powiedziała Kate. – Czytałam ją. Mimo, że jest tam temat śmierci, jest delikatnie zmysłową książką.
– W
prawdzie dopiero ją zaczęłam. Jednak podoba mi się sama fabuła
i...– wypowiedź jej przerwał dźwięczny dzwonek. Znak, że
rozpoczynają się lekcje.
– Chodźmy szybko. Pierwsza lekcja jest z psorem od historii. Jak się spóźnisz, to jesteś pierwszą osobą, którą pyta. Tak mówił Milo – Agatha wstała z ławki i skierowała się, w stronę budynku szkolnego. Spojrzała na szatynkę i ponagliła ją wzrokiem.
– To prawda – Kate tylko mruknęła i razem pobiegły do klasy.
Dziewczęta
wtargnęły do sali. Miały szczęście, gdyż były jednymi z
pierwszych osób. Martha usiadła sama w ławce, a kuzynki zaraz za
nią. Lekcja zaczęła się, a czas jakby nagle zwolnił.– Chodźmy szybko. Pierwsza lekcja jest z psorem od historii. Jak się spóźnisz, to jesteś pierwszą osobą, którą pyta. Tak mówił Milo – Agatha wstała z ławki i skierowała się, w stronę budynku szkolnego. Spojrzała na szatynkę i ponagliła ją wzrokiem.
– To prawda – Kate tylko mruknęła i razem pobiegły do klasy.
Po kilku lekcjach nadszedł czas na fizykę. Agatha skrzywiła się, gdyż to oznaczało kartkówkę, a ona nie czuła się na nią przygotowana. Usłyszała za uchem szept Kate: „Damy radę”. Czarnooka pokiwała głową. Kiedy pod pomieszczenie przyszła nauczycielka, napięcie wzrosło. Kuzynki weszły do klasy. Ich oczom ukazały się poczwórne ławki. Za swoimi plecami usłyszały sprzeczki między kolegami, kto będzie z nimi siedział. Szatynka spojrzała zaskoczona na Agathę, ale ona była tak samo w szoku, jak ona.
Ostatni
dzwonek zakończył ciężki dzień w szkole. Uczniowie pryskali z
budynku błyskawicznie i udawali się do swoich domów. Kate i Agatha
miały inne plany. Ich celem była kawiarenka, gdzie umówiły się z
Neelą i Nicolasem. Ruszyły szybko w kierunku umówionego miejsca.
Daimond Caffe to punkt lekko
odmienny od pozostałych. Średniej wielkości budynek został
otoczony kasztanowcami, które pięknie komponowały z barwą ścian.
Dziewczęta weszły do środka. Karmelowe stoliki rozstawione po
zielonkawych panelach były niemalże w całości pozajmowane. Tylko
jeden, ostatni stojący w lewym rogu kawiarni ostał się od tłumu.
Już z daleka była widoczna postać Neeli oraz towarzyszącego jej
chłopaka. Kate widziała go po raz pierwszy. Zdawał się wysoki,
pomimo tego, że siedział. Miał kilkucentymetrowe blond włosy.
Intensywnie niebieskie oczy, których jasność sprawiała, że
wyglądały doprawdy magicznie. Jasna cera komponowała z różowymi
i wąskimi ustami. Miał na sobie bluzę i jeansy. Na szyi spoczywały
słuchawki.
– Cześć!
– rudowłosa przywitała się z czekającą na nich dwójką.
Odsunęła swoje krzesło i zasiadła na wprost blondyna. Kate zajęła
miejsce obok niej, więc znajdowała się naprzeciw Neeli. –
Przepraszam, że musieliście na nas czekać – uśmiechnęła się
głupkowato. – Ach... Nicolas... To jest Kate. Moja kuzynka.
Jeszcze się nie mieliście okazji poznać, prawda? – zwróciła
się do niebieskookiego, a on pokiwał głową.
– Miło
mi Cię poznać, Kate – Nicolas uśmiechnął się, ukazując lekko
swój zadbany zgryz. – Trochę o Tobie już słyszałem od Agathy.
– Naprawdę?
– szarooka odparła z rozbawieniem. – Niestety ja o Tobie nic nie
słyszałam – spojrzała znacząco na kuzynkę. Na twarzy miała
wymalowane: „Czemu
nic nie wspomniałaś?”.
– Mi także miło poznać – powiedziała po dłuższej chwili.
Mogłaby przyznać, że pierwszy raz widzi takie tęczówki. Były
piękne. „To
pewnie wampir. Widać po oczach”
– pomyślała. Lekko zachichotała, na co zgarnęła parę dziwnych
spojrzeń znajomych.
– Jesteś
okrutna, Agi – chłopak zwrócił się do czarnookiej, a ona
natychmiast się skrzywiła.
– Uprzedzałam
Cię, żebyś tak do mnie nie mówił! – burknęła z lekkim
rumieńcem. Naprawdę nie znosiła tego pieszczotliwego zwrotu.
Przyprawiał ją o ciarki. Tym bardziej w ustach kumpla. – Jesteśmy
tutaj po coś, prawda? – westchnęła. – O czym chciałaś nam
powiedzieć, Neela?
– Na
pewno już słyszałyście, że otworzyli nowy klub sportowy, nie? –
błękitnooka odstawiła szklankę na stół. – Szukają dwóch
dziewczyn do pracy... A wiem, że Wy wspominałyście o robocie –
przejechała opuszką palca wskazującego dookoła krawędzi
naczynia. – Nicolas Was zaproponował – kiwnęła głową na
blondyna. – W końcu obie jesteście niejako wysportowane i trochę
o sporcie wiecie, nie? – uśmiechnęła się. – Wiem, Agatha, że
nie możesz za bardzo mieć do czynienia ze wysiłkiem fizycznym, ale
wierz mi: to nie będzie nic wykraczającego poza Twoje możliwości.
– Dodam
tylko...– Nicolas zaczął. – Że pracy jest dużo. Jednak nie
będzie od Was wymagane, byście były codziennie – oparł się o
krawędź stołu. – W razie czego będę Wam pomagał. Co Wy na to?
– Okej...ale...–
ruda podrapała się w kark. – Potrzebuję jeszcze jednej
informacji.
– Jakiej?
– niebieskooki przechylił głowę.
– Nie
będzie tam Alana? – wypaliła. – Chcę mieć pewność, że
nigdy go już nie spotkam – mruknęła, a w jej głosie dało się
słyszeć obrzydzenie.
– Wiem,
że nienawidzisz mojego kuzyna. Masz do tego święte prawo –
skinął głową. – Nie martw się. Może jego ojciec jest
właścicielem klubu...– odchrząknął, kiedy Agatha się
poruszyła nerwowo. – Ale Alan się tym nie interesuje zbytnio.
Jest członkiem, owszem. Jednak nie zagląda tam prawie wcale. Poza
tym masz przecież zapewnioną ochronę, tak?
– Mam,
ale to nic nie zmienia! – nadęła policzki. – Wypisuje do mnie.
Dzwoni. To nie do zniesienia...– nabrała powietrza w płuca. –
Jeśli się do mnie zbytnio zbliży, to nie ręczę za siebie.
Wydłubię mu gałki oczne i je rozgniotę – prychnęła.
– Przekażę
mu to – Nicolas zaśmiał się w głos. – Więc jak? Chcecie tę
robotę? – uśmiechnął się zachęcająco. Spojrzał to na Kate,
to na Agathę.
– Jestem
zainteresowana tą propozycją – Kate oderwała wzrok od serwetki,
którą w tym momencie składała w kwiatka. Nauczyła się tego na
kursach jeszcze w gimnazjum. – Nie pracujemy w każdy dzień, tak?
To mi odpowiada. Mam szkołę – wyszczerzyła białe zęby w
uśmiechu. – To od kiedy mamy zacząć?
– Przyjdźcie
po szkole w piątek. Wszystko Wam pokażę – Nicolas odpowiedział
bardzo zadowolony. – Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze
pracowało.
***
– My
Sports Club? –
Daniel patrzył na ulotkę zdziwiony. Pierwszy raz słyszał o takim
klubie. – Skąd to masz, Sue? – podniósł wzrok na dziewczynę
przed sobą. Westchnął ciężko i pokręcił lekko głową. – Nie
mam na to czasu…– mruknął niechętnie.
– No
chodź! – brunetka przed nim zawołała ochoczo. – Słyszałam,
że to jeden z lepszych klubów sportowych jakie ostatnio powstały!
W dodatku grupy się dzieli na zainteresowania! W sam raz dla otaku
takich jak my!
– Nie
mam ochoty…– próbował się oswobodzić z ramienia przyjaciółki.
– Dziś jest w końcu piątek. Chcę mieć wolne i odpocząć.
Jutro Kiepski mnie zabije.
– Kłamiesz
– spochmurniała. – Chodzi o tę dziewczynę, którą poznałeś
dawno temu i teraz się z nią świetnie bawisz, prawda? –
uśmiechnęła się zadziornie. – Nie próbuj przeczyć. Widziałam
Was już nie raz razem!
– Ech…
Jeśli powiesz Simonowi, to Cię zabiję, jasne? – spojrzał na Sue
znacząco. – Poza tym…nie gadałem z nią niemal od tygodnia. To
tylko moja przyjaciółka, tak jak Ty.
– Jasne…
Obiecuję, że nie powiem, ale musisz ze mną pójść do MSC!
– Niech
będzie – powiedział niechętnie.
Sue
podskoczyła radośnie, krzycząc coś w stylu: „Hura!”.
Daniel pokręcił głową. Nie miał czasu na żadne kluby. Patrzył
na brunetkę i miał ochotę ją zabić. Szedł za nią powoli w
kierunku budynku, gdzie znajdował się My
Sports Club. Chłopak
lubił sport i nikt temu nie mógł zaprzeczyć. Ale nie był
zwolennikiem klubów. Nie było mowy na dodatkowe zajęcia sportowe.
Zwłaszcza, że jego trener szkolnej drużyny był tak zagorzałym
cholerykiem. Gdyby się dowiedział o tym, Daniel był pewny, że
jego dni są policzone.
Oboje
zatrzymali się przed drzwiami. Ze środka wyszło parę osób, a oni
mijając ich przekroczyli próg. Brunet rozejrzał się po jasnym
zielonym korytarzu. Zauważył pełno niebieskich i żółtych
akcentów. Wszystko wyglądało na dość nowe i zadbane. Przy
recepcji stał jakiś młody chłopak. Zdał się czarnookiemu mieć
około osiemnastu lat. Sue dosłownie skoczyła w jego kierunku.
Czarnooki rozglądał się niepewnie dookoła. To był dosłownie
moment, kiedy ją zobaczył. Wyszła z jednej sali i zaraz zniknęła
za drzwiami drugiej. Daniel był pewien, że się nie pomylił. Może
włosy były spięte w warkocza. Może była nieco inaczej ubrana,
niż zazwyczaj ją widywał, ale wiedział, że to ona. Agatha.
Nabrał powietrza w płuca. Przemyślał szybko sprawę. Podszedł
bliżej recepcji.
– Przepraszam…–
zaczął niepewnie. – Chcę się zapisać do klubu – uśmiechnął
się kącikiem ust do chłopaka za wielkim biurkiem.
– Jasne.
Trzymaj formularz – wysoki blondyn machnął kartką w kierunku
czarnookiego. – Kiedy go wypełnisz zgłoś się do pokoju numer
cztery… Przepraszam, zgłoście się, a wtedy dokończycie resztę
formalności po prostu oddając ten świstek.
– Dzięki
– skinął głową, czując na sobie zdziwione spojrzenie swojej
towarzyszki. Irytowało go to, ale wolał nic nie mówić. Skierował
się do stolika stojącego pod szklaną ścianą. Usiadł wygodnie i
dopiero wtedy spojrzał na Sue. – Co masz taki dziwny wyraz twarzy?
– Dlaczego
tak nagle zmieniłeś zdanie? – przyglądała się mu z wielkim
niedowierzaniem. Dało się dostrzec w jej oczach spory szok. Być
może dlatego, że zdawała sobie sprawę, jak chłopak był nie raz
uparty w niektórych kwestiach. – Co z Twoim trenerem?
– Olać
debila – uciął krótko. – Tutaj jest przyjemna atmosfera, nie
sądzisz?
– Skoro
tak mówisz – skończyła wypełniać swój formularz.
Daniel
wstał, a Sue zaraz za nim. Oboje skierowali się do pokoju wcześniej
wskazanego przez chłopaka z recepcji. Brunet zapukał i otworzył
drzwi. Zauważył, że w środku plącze się jakaś dziewczyna. W
dodatku dziewczyna którą znał. Z widzenia, ale znał. To była
Kate. Kuzynka Agathy.
– Cześć?
– powiedział dość zmieszany. – Mamy formularze potwierdzające
przynależność do klubu.
– Spoko.
Połóżcie je na biurku – szatynka kiwnęła głową. – Sala do
ćwiczeń jest zaraz obok – zbyła ich, ponieważ była zbyt zajęta
szukaniem czegoś w szufladzie.
Czarnooki
wycofał się. Przełknął ślinę. Skoro była tutaj kuzynka
rudowłosej, w dodatku wyglądająca, jakby tu pracowała… To
znaczy, że Agatha też tutaj pracuje? Czuł się niepewnie. Nie
chciał wyjść na prześladowcę. Otworzył drzwi i znalazł się na
gigantycznej hali sportowej. Widział grupę około czterdziestu
osób, które ćwiczyły. Dostrzegł boisko do kosza, do siatkówki,
do tenisa, do mini piłki nożnej, do ręcznej. W rogu sali stał
nawet ring bokserski. Były stoliki do pin ponga. Przyrządy do
ćwiczeń. Drabinki. Skocznie... Pierwszy raz był w takim miejscu.
Zachwyciło go to. Mimo, że wszystko zdawało się być w chaosie,
było uporządkowane. Po chwili obserwacji sobie coś uświadomił.
To do tego pomieszczenia wcześniej weszła Agatha. Nie mógł jej
jednak nigdzie odszukać wzrokiem.
– Poćwiczymy?
– usłyszał głos Sue. – W końcu i tak jesteśmy ubrani na
sportowo! – szturchnęła kumpla zachęcająco i uśmiechnęła się
radośnie, gdy ten przytaknął skinieniem głowy. – Chodźmy na
drabinki! Pokażmy wszystkim, jak świetnie stajesz na rękach!
– Że
co? – zaśmiał się, a chwilę później pobiegł za przyjaciółką.
Stanął pod ścianą, gdzie był szereg drabinek do ćwiczeń.
Nabrał powietrza. Zamknął na krótki moment oczy. Wziął zamach i
stanął na rękach. Słyszał zachwycone oklaski kilku osób. –
Ile czasu? – spojrzał na Sue, która stała z czasomierzem w
dłoni.
– Czterdzieści
sekund dopiero – odpowiedziała. – Twój rekord to minuta
trzydzieści osiem.
– Krew
Ci się do głowy przeleje – znajomy głos wybił chłopaka z
równowagi i musiał przestać. – Ups? Czyżbym przeszkodziła? –
Neela zaśmiała się wesoło na widok miny bruneta. Zdało jej się,
że chłopak się jej tutaj w ogóle nie spodziewał.
– Co
najwyżej będę mieć omamy – powiedział po chwili oddechu. –
Co tutaj robisz, Neela? – przyglądał się dziewczynie
niedowierzając, że akurat ją
tutaj spotka. – Który sport trenujesz?
– Ja?
Boks – wyjaśniła krótko. – Ciekawe, czy jakbyś dłużej tak
stał na rękach, to widziałbyś coś typu różowych słoni..?
– A
gdzie tam! – uśmiechnął się i wstał. – Wszyscy wiedzą, że
słonie są pomarańczowe! – zaśmiał się pod nosem.
– Ale
różowe byłyby świetne! – blondynka uśmiechnęła się szeroko.
– Prawda, Agatha? – obejrzała się i krzyknęła niemal na drugi
koniec hali. Cała trójka obserwowała, jak ruda się ogląda na
nich. Chwilę później idzie w ich kierunku. Uśmiechnęła się
szeroko na powitanie.
– Nie
przepadam za różem – Daniel odpowiedział na wcześniejsze zdanie
Neeli. Starał się zachować w miarę naturalnie. Zwłaszcza, że
omal nie krzyknął z radości, gdy zobaczył swoją przyjaciółkę.
– Ale można im uczepić jakąś wstążkę i dać Wam pod choinkę,
dziewczyny!
– Do
gwiazdki jeszcze trzy miesiące – Agatha pokręciła głową. –
Nie przeforsowałaś się, Neela? – zwróciła się do
błękitnookiej, ale ona tylko zaprzeczyła głową.
– A
ja chcę takiego słonia – błękitnooka dziewczyna spojrzała na
Daniela, a on uniósł brwi, patrząc na nią lekko w zdziwieniu.
– Szybko
zleci – uśmiechnął się do Agathy. – Załatwię Wam.
– Chcę
takiego dużego! – Neela oznajmiła szybciej, niż normalny
człowiek dałby radę.
– Mi
mały słoń wystarczy…– ruda wzruszyła ramionami. – Choć
szczerze powiedziawszy jest mi to całkowicie zbędne w posiadaniu.
– Nie
widziałem jeszcze małego słonia – Daniel przysiadł na materacu.
– Będzie taaaki duży! – rozciągnął lekko ręce po
szerokości.
– O
taaaaaaaaaki? – blondynka rozstawiła ręce.
– Jeszcze
większy! – uśmiechnął się lekko. – Ok! Agatha dostanie
rosnące słoniątko – spojrzał na czarnooką, a ona skinęła
głową.
– Niech
będzie – zaśmiała się.
– No
to taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaki? – Neela rozstawiła ręce po jeszcze
większej szerokości niż wcześniej.
– Pewnie
tak – Agatha pokiwała głową.
– Dokładnie.
Agatha czyta mi w myślach – brunet przeciągnął ramiona. Lekko
się zestresował. Spojrzał na przyjaciółkę. Zdawało mu się, że
niezbyt zwraca na niego uwagę.
– W
końcu to będzie Twoja o p i e k u n k a – Neela uśmiechnęła
się zadziornie.
– Opiekunka?
– zdziwił się.
– Jesteś
w grupie C, prawda? – spojrzała na niego, a chłopak niepewnie
pokiwał głową. – W takim razie Agatha będzie Twoją opiekunką,
ponieważ ma piecze nad tą grupą. Tak samo jak Kate.
– Okej.
Ale nie rozumiem dlaczego jest taki nacisk na słowo „opiekunka”.
Przecież to fakt – wzruszył ramionami.
– Lepiej,
żebyś nie wiedział – Agatha spojrzała na Daniela ze znaczącą
miną, a on zrobił pytający wyraz twarzy. – Ech…– wyjęła z
kieszeni pastelowej bluzy swoją komórkę i podała chłopakowi. –
Jak wejdziesz w wiadomości, to zrozumiesz.
– Hej!
Mi nigdy nie chcesz dać swojego telefonu! – Neela się oburzyła.
– Hm…nie
mogę znaleźć…– skrzywił się lekko. Zaczął bardziej
szperać. – Dobra, znalazłem! – duma w oczach. Zaczął czytać.
Krzywić się. Spojrzał na Agathę, która pokręciła od razu głową
i przewróciła oczami. Neela zdała się mu bardzo z siebie
zadowolona. – Hm…– mruknął. – Mamy…romans? – przybrał
tak poważny wyraz twarzy, że dziewczyny zaczęły się
powstrzymywać od śmiechu.
– Nie,
ona tak po prostu wnioskuje, czytając nasze wiadomości na wpisach,
czacie, forum i tak dalej – rudowłosa wzięła swój telefon od
chłopaka. – Nie przejmuj się, jeśli zacznie mówić jakieś
głupoty.
– Przecież
my tylko gadamy! Nie migdalimy się – oburzył się wielce i
spojrzał sztyletującym wzrokiem w stronę Neeli, która się
przyczepiła do Sue i najwyraźniej obie przypadły sobie do gustu. –
Poważnie?
– Nie
wiem – Agatha wzruszyła ramionami. – Ona tak po prostu
wywnioskowała – po tych słowach przysiadła się obok Daniela.
– Czy
my robimy coś, co wykracza poza granice przyjaźni? – spojrzał na
dziewczynę robiąc duże oczy.
– Jejku…
Naprawdę nie wiem – zaśmiała się. – Spytaj się jej.
– Chcę
wiedzieć, co bym mógł robić to częściej – uśmiechnął się
szeroko. Spojrzał na przyjaciółkę obok, a ona uniosła zdziwiona
brwi.
– Chyba
Cię nie zrozumiałam.
– I
dobrze! – zrobił złośliwą minę.
– Nie
będę dociekać, bo i tak mi nie powiesz, prawda? – swój wzrok
skierowała na Daniela. Widziała, jak się uśmiecha. To mówiło
jej wszystko. A dokładniej: „Jestem
zły, więc nie powiem ani słowa”.
Dziewczyna lekko pokręciła głową. – Znów będę przez Ciebie
płakać. Pokazałam Ci te sms-y tak, jak obiecałam, prawda? –
szturchnęła go łokciem.
– I
po co mu to pokazałaś, Agatha? – Neela wróciła do rozmowy. –
A Ty, Daniel nie doprowadzaj dziewczyny do płaczu swoimi chorymi
grami! – spojrzała na chłopaka oczami wypełnionymi piekielnym
płomieniem. – I wiecie co? Naprawdę wyglądacie jak para, gdy się
na Was z boku patrzy!
– Wolę
milczeć – czarnooka uśmiechnęła się filantropijnie.
– Jak
się z kimś bardziej kolegujesz to zawsze z czasem zmienia się w
coś głębszego! – blondynka kontynuowała swoje mądrości życia.
Czuła się wtedy świetnie. Uwielbiała patrzeć na zakochanych
ludzi. Zwłaszcza, gdy oboje jeszcze nie byli ze sobą, bo mogła im
wtedy pomagać, wściubiając swój nos. Nawet jeśli przekraczała
granicę. – Zresztą… Wy jesteście do siebie strasznie podobni.
Macie dużo tych samych poglądów – skinęła głową, jakby sama
się chciała w tym zapewnić jeszcze bardziej. – Pasujecie do
siebie.
– Znamy
się dobrze i tyle – Agatha machnęła ręką przecząco. – Poza
tym już dawno Ci Daniel powiedział jakie są nasze relacje.
– Bał
się, że wszystko wyjdzie na jaw. W końcu obok stałaś –
zaśmiała się wrednie.
– Daj
już spokój – dziewczyna prawie wybuchła śmiechem.
– Nie
dam – pokazała przyjaciółce język. Spojrzała na bruneta, który
ją wręcz mordował spojrzeniem. „Chciałoby
się, co?” –
pomyślała triumfalnie. Oblizała lekko wyschnięte usta i znów
skierowała się do Agathy. – Nie tylko ja stwierdziłam, że do
siebie pasujecie.
– Tak?
A kto jeszcze? – ruda wydała się zdziwiona, a chłopak jakby się
ocknął.
– Sue
się wcześniej z Daniela nabijała! – blondynka klasnęła w
dłonie. Po chwili wskazała ruchem głowy na brunetkę stojącą
nieco dalej i obserwującą ludzi.
– Boże
jedyny…– czarnooka złapała się za głowę. – Musisz
krzywdzić ludzi swoimi wybujałymi poglądami? – podniosła głowę
i spojrzała wściekle na Neelę.
– Pora
zrobić nowego Daniela w Sims'ach
i wyswatać go z Agathą! – Sue podeszła z uśmiechem na ustach. –
Nie patrz tak na mnie, cholero – zwróciła się do bruneta. –
Poza tym miło mi – wyciągnęła rękę do Agathy. – Sue.
– Agatha
– ruda uścisnęła lekko jej palce.
– Dajesz
Sue! Pomogę Ci przy projekcie ich postaci – błękitnooka
szturchnęła dużo niższą od siebie dziewczynę.
– Ba!
Oni tak do siebie pasują – uśmiechnęła się. – Aż szkoda Was
nie wyswatać.
– Za
co? – Daniel jęknął pod nosem i złapał się za głowę.
Spojrzał na rudowłosą, a ona na niego. Wzruszyli ramionami, co
było jednoznaczne z: „Póki
co lepiej się nie odzywać”.
– Tylko
nas nie słuchają… Co za ludzie – błękitne oczy Neeli
zatrzymały się na dwójce, która siedziała na materacu. Zrobiła
do nich minę zbitego psa.
– Jak
za jakiś czas będą wreszcie razem, to krzykniemy im w twarz: „A
nie mówiłyśmy!?”
– brązowooka powiedziała dumnie. – Prawda, Daniel? – spytała
z szyderczym uśmieszkiem, a chłopak pokazał jej język. – Co się
krzywisz? Tak ładnie Wam ze sobą! – kontynuowała. – Zawsze tak
robisz, Daniel. Zawsze. To nic nowego… Najpierw się wypierasz i
zapierasz, a potem co? „Kocham
Cię!” – wybuchła
śmiechem.
W
Danielu aż wrzało. Miał ochotę chwycić brunetkę za ręce i na
siłę wyprowadzić z sali. Już on by jej przegadał do rozumu! Co
za głupoty gadała! W całym swoim życiu miał tylko jedną taką
sytuację. Nie miał zamiaru tego powtarzać, zwłaszcza, że później
nieźle się przejechał.
– Nie
mogę się tego doczekać – Neela zaczęła chichotać. – Muszę,
po prostu muszę przy tym być!
– Będziemy
wchodzić im do pokoju, jak będą się całować – Sue dodała i
spojrzała ponownie na Daniela.
– Okej!
Dość! – chłopak w końcu zareagował. – To już idzie za
daleko… Przestańcie zmyślać! – wstał. – Co robisz, Neela?
– Czytam
Waszą rozmowę pod wpisem na twitterze – blondynka wymamrotała
nie odrywając wzroku od ekranu telefonu. – Cały czas coś tam nie
raz stukacie podejrzanego. Muszę być na bieżąco.
– Czuję
najazd na moją…nasza prywatność! – oburzył się. – Przecież
my normalnie rozmawiamy!
– Jak
mamy tego nie czytać, jak cały czas nakurwia nam powiadomieniami o
nowych tweetach? – Sue szturchnęła kumpla kpiąco. – Hm?
– Ignorować?
– uniósł brwi.
– Czuję
się zagrożona – Agatha podniosła się z materacu. W głowie
układała plan, jak zabierze telefon Neeli i gdzie go wyrzuci.
– Nie
tylko Ty! – Daniel spojrzał na nią. – Przestań to czytać! –
ponownie zwrócił się do błękitnookiej.
– Kiedy
ślub? – brunetka spojrzała świecącymi oczami na dwójkę przed
sobą.
– Ho,
ho, ho~…– Neela zawyła zachwycona. – Cóż to za zapowiedzi
porwania, groźby od serca i takie tam? O, jeszcze Daniel powiedział,
że Cię schrupie Agatha! – spojrzała na rumianą twarz
rudowłosej.
– Jaki
ślub..? – spojrzał zaskoczony. – Czekaj… Niedoszłe porwanie!
Gubię się – skrzywił się strasznie i zaczął jeszcze bardziej
nabierać ochotę, żeby Neelę zabić. – Nie wybieraj rzeczy z
kontekstu!
– Czemu
nie? Tak jest zabawniej!
– Jak
dla kogo! – pokręcił szybko głową. – Żartowaliśmy! To nic
nie znaczy.
– No
ale…– brązowooka chwyciła rękę Daniela i dotknęła nią
palców Agathy. – Teraz się liczy! – przybrała błagalny wyraz
twarzy.
– Erm…–
gapi się na dłonie. – Nadal się nie liczy.
– Liczy,
liczy, liczy! – Sue zawołała na tyle głośno, że niemal wszyscy
na sali gimnastycznej na nich spojrzeli. – Nie zmuszajcie mnie do
tego, żebym Was na siebie popchnęła, abyście się tyknęli
ustami.
– Ha!
– zza pleców brunetki wybił się okrzyk Neeli. – Zrobiłam
zdjęcie dowodowe. Już się nie wywiną!
– Photoshop,
kurde! – Daniel zabrał rękę od dłoni rudowłosej. – Na co Wam
to?
– Patrz,
Sue! – blondynka zwróciła się do koleżanki. – Normalnie jak
zakochani nowożeńcy.
– Chyba
Wam skręcę karki…– Agatha sapnęła już lekko poirytowana pod
nosem. Wyprostowała się. – Dawać to zdjęcie! – zrobiła kilka
kroków w stronę dziewczyn.
– Nieeee!
Neela chroń je! – brązowooka zaśmiała się podekscytowana.
– Zaczynam
się Was wszystkich bać, ale okej…– przewrócił oczami i
nieznacznie się wycofał w tył.
– Daniel…co
będzie jak ludzie z Twojej drużyny to dostaną?
– Boże…
Jak mnie Simon dopadnie, to mnie zamorduje! – lekko się przeraził.
– Dawać ten telefon!
– Jak
chcesz je usunąć, to musisz mi telefon z majtek wyciągnąć –
Neela uśmiechnęła się, ale wyglądała na całkowicie poważną.
Na jej twarzy nie widniał ani jeden cień. – I?
– Ee…raczej
nie chcę tego robić, Neela – speszył się lekko.
– Ej!
Patrzcie co mam! – blondynka pobiegła w stronę kilku osób,
których Daniel nie rozpoznawał.
– Jak
możesz rozsiewać takie plotki? – zawołał za nią oburzony.
Kiedy patrzył na Agathę, rozumiał, że jej ci ludzie wcale nie
byli tacy obcy. To tylko pogarszało sprawę.
– To
nie plotki – Sue przejechała palcem po swoim policzku. –
Jesteście sobie przeznaczeni.
– Bzdura!
– Okej…póki
co stop – Neela wróciła. – Odpocznijcie sobie…
– Wreszcie
odpuścisz? – chłopak spojrzał na nią z nadzieją.
– To
dopiero początek.
– Nie
groź mi! – mimowolnie się roześmiał. – W sumie nam, bo Agathy
ta groźba też dotyczy – schował ręce do kieszeni spodenek.
– Swatki
się znalazły – rudowłosa wydobyła z siebie boleściwe
sapnięcie. – To już ponad moje siły – lekko przeciągnęła
nogi. – Myśl, co chcesz, Neela. Nie rusza mnie już to –
powiedziała beztrosko, a wszyscy na nią spojrzeli.
– To
znaczy…że jednak? – blondynka spytała niedowierzając.
– Nie
– uśmiechnęła się ze zrezygnowaniem. – Po prostu to już
męczące. Jakby nie patrzeć to już niemal dziesięć dni...–
wzruszyła ramionami. – Mam dosyć. Nie mam siły, żeby próbować
się skontaktować z Twoim mózgiem.
– Właśnie.
Czemu wymuszacie na nas uczucie? – Daniel wtrącił.
– Jakie
„wymuszacie”? Ono jest, ale go nie zauważacie! – Neela
powiedziała dość oburzona.
– Yeah…więc
czemu t y l k o Wy tak mówicie? – Agatha przechyliła głowę.
– Taa,
trochę to naciągane – brunet jej przytaknął.
– My
tylko uświadamiamy Was w czymś, czego nie widzicie – blondynka
nie dała za wygraną. Zaczęła się lekko irytować. Widziała, że
może doprowadzić Agathę do ostateczności, ale nie takiej.
– Ja
bym to nazwał narzucaniem swojej woli.
– Cicho
siedź!
– Teraz
to mam cicho siedzieć – westchnął zrezygnowany.
Wszyscy
spojrzeli w stronę Agathy, kiedy mruknęła, że wychodzi. Neeli
zrobiło się głupio. Może naprawdę przegięła? A może chodziło
o coś zupełnie innego? Blondynka spojrzała na Sue, która się
uśmiechnęła. Pchnęła Daniela, mówiąc: „Idź
za nią”. Kiedy on
chciał od razu zaprotestować, dodała: „To
Twoja przyjaciółka, tak?”.
Po tych słowach brunet nie miał już nic do powiedzenia. Wyszedł
na korytarz. Zauważył Agathę przy jednym ze stolików. Patrzyła
na ulicę.
– Bardzo
Cię zdenerwowały? – spytał niepewnie, podchodząc. – Wybacz
Sue. Jest trochę nieogarnięta i często się tak zachowuje, kiedy
się wstydzi – przysiadł się na wprost rudowłosej. Ona spojrzała
na niego.
– Jest
w porządku – zapewniła. – Po prostu musiałam wyjść. W ten
sposób Neela sobie uświadomi, że przegina.
– Da
nam spokój?
– Musisz
wiedzieć, że jest najbardziej upartą osobą jaką znam –
zaśmiała się tak cicho, że było to niemalże nikłe. – Czasem
może być tak, że to się nigdy nie skończy. A przynajmniej nie do
czasu, dopóki nie doprze swego – uśmiechnęła się smutno.
– To
co mamy robić? – spojrzał w oczy rudowłosej. – Wejść w
związek? – uniósł brwi.
– Nie
wiem – roześmiała się.
– Boska
odpowiedź – wylądował plecami na oparciu krzesła. – To nie
pomogło – pokręcił głową, patrząc na czarnooką.
– To
co mam powiedzieć? – nachyliła się bardziej w jego stronę.
Serce trochę bardziej przyspieszyło swój rytm. Nie było dobrze.
Agatha chciała nad tym zapanować, ale się nie dało. – Mam
powiedzieć: „Tak”?
– No
chociaż – uśmiechnął się rozbawiony.
– Chyba
nie mówisz serio – zaśmiała się nerwowo.
– Sam
już nie wiem… To wszystko na mnie źle podziałało.
– Na
mnie też.
– Kolejna
wspólna rzecz! – powiedział radośnie. – Szalejemy!
– Jak
bliźniaki, co?
– Zaczynam
się bać – oparł się o krawędź stołu.
– Mnie?
– Nas.
– Teraz
to ja się przeraziłam – zaczęła się śmiać. Przysłoniła
lekko palcami twarz, chichocząc.
– Co
ja powiedziałem? – zdziwił się lekko.
– Za
dużo…– nadal się śmiała.
– W
sensie, że..? – lekko się pogubił, ale poczuł się lepiej.
Grymas z twarzy Agathy znikł, za to pojawił się wesoły uśmiech.
Patrząc na nią, sam powoli się uśmiechnął, a potem śmiał wraz
z nią.
– Nieważne,
domyśl się.
– Ooo,
a co się tutaj dzieje? – przez drzwi przeszła Neela, a za nią
Sue. Skierowały się w stronę toalety. – Ładnie, ładnie…
– Mówiłem!
Mi trzeba od razu, a nie domyśl się! To za trudne! – tyknął
palcem nos Agathy. – Nic się nie dzieje. Po prostu rozmawiamy –
odpowiedział blondynce.
W
odpowiedzi dostał śmiech od wszystkich trzech dziewczyn. Z
pomieszczenia oznaczonego cyferką cztery wyszła Kate. Spojrzała
ona przyjaźnie na Agathę. Ruszyła w jej stronę. Przyglądała się
zarówno jej rozbawieniu, jak i całej sytuacji. Zrozumiała, że
Neela znów odstawiała teatrzyk, a także tym razem miała wsparcie.
Szatynka przewróciła oczami. To zapewne musiało być męczące. A
także zniechęcające zarazem. Zarówno dla Agathy, jak i dla samego
Daniela.
– Och,
Kate! – czarnooka wstała od stolika na widok swojej kuzynki.
Uśmiechnęła się szeroko. – Skończyłam zajęcia na hali jakiś
czas temu. Też skończyłaś? – spytała zadowolona. – Będziemy
wracać, prawda? – westchnęła. – Wybacz, Daniel…ale chyba już
pora na mnie. Cześć…
– Nie
szkodzi, do zobaczenia. – chłopak odpowiedział dość spokojnie.
Ale co on gadał? Szkodzi! Chciał z nią jeszcze spędzić trochę
czasu. Pisanie nie było tym samym! Chciał jakoś zatrzymać
dziewczynę, ale zdawało mu się, że klamka zapadła. Ruda znów mu
ucieknie.
Kuzynki
zaczęły się oddalać. Czarnooka postanowiła się nie oglądać w
stronę bruneta. To by tylko potwierdziło to, jak bardzo chce, aby
on z nimi poszedł. Lub też, jak bardzo chciałaby, żeby mogła z
nim zostać. To było trudne. Normalnie nie czułaby aż takiej
potrzeby. Nie mogła sobie tego wyjaśnić. Zagryzła wargę. „Co
tak naprawdę ja do niego czuję?”
– rudowłosa pomyślała, a te słowa głucho odbijały się po
całej jej głowie.
– Kate…–
Agatha odezwała się do swojej kuzynki. – Masz notatki z ostatniej
lekcji francuskiego? – uśmiechnęła się, ale to było trochę
sztywne. – Ja znów nie zdążyłam wszystkiego napisać i jestem
kompletnie nie przygotowana na lekcje… Mamy wolne dni, więc
chciałabym skorzystać i to przepisać – rozluźniła swoje lekko
spięte ramiona. Spojrzała kątem oka za siebie. Daniel nadal
siedział przy tym stoliku, gdzie jeszcze przed chwilą się razem
śmiali. Patrzył w swój telefon. Dziewczyna westchnęła cicho.
–
Mam – szarooka pokiwała żwawo
głową. – Przyjdź po nie kiedy chcesz – zasugerowała. – A
tak z innej beczki... Jak pierwszy dzień pracy? – spojrzała na
twarz rudej. Zmarszczyła lekko brwi. – Co jest, hm?
– Wiesz...–
dziewczyna nabrała powietrza. – Mój problem siedzi wygodnie za
naszymi plecami – spojrzała na Kate. – Nie rób takiej miny. Nic
do niego nie czuję poza tym, że go lubię. Neela się myli –
dodała stanowczo, ale poczuła ukłucie w klatce piersiowej. Co to
było? Nie wiedziała. Chciała tylko wybiec z budynku jak
najszybciej. – Była straszna szarża, ale myślę, że niedługo
się to skończy. Poza tym nasi podopieczni to fajni ludzie. Będzie
ciekawie.
Szatynka
oglądnęła się dyskretnie za siebie
– Upewniasz
się, że tak jest w tym momencie – westchnęła ciężko, ale po
chwili na jej twarzy zagościł uśmiech. – Myślę, że ona za
bardzo na Was napiera. Jeżeli miałoby coś z tego wyjść, to
wyjdzie z czasem – zrobiła małą pauzę w wypowiedzi. W oddali
zarysowała się sylwetka Jack'a. – Co...do pracy, to też tak
uważam.
– Nie
upewniam się! – niemal krzyknęła, kiedy już stanęła przy
drzwiach. – Nic z tego nie będzie... Nie jestem w Daniela typie –
mruknęła niechętnie. Zaraz po tym drzwi się otworzyły. „Czy
to nie jest..?” – dziewczyna pomyślała i obejrzała się na
Kate.
– Spokojnie.
Nie jesteś pewna – szatynka nie kontynuowała dalej tego tematu.
Chyba męczył przyjaciółkę. Jack szedł wolnym krokiem w ich
kierunku. Widziała, że ją zauważył. Uśmiechnął szarmancko do
Kate, jednak nie podszedł tylko szybko zniknął jej z oczu.
~*~
Witajcie! Cieszę się, że mogę dodać kolejną Scenę~ c: Dziś długo wyszło. A jest to ostatnia Scena Aktu II. Dacie wiarę? Myślałam, że wyjdzie ich więcej... Lecz to nie problem. Mam nadzieję, że się podobało <3 Kukiełka chciała, aby też zapewnić, że w przyszłym miesiącu nie będzie niespodzianek i na pewno coś dodamy. Może nie tak długiego xD Ale na pewno coś.
Zapraszam do komentowania :3
Jedyne co mogę powiedzieć po wstępnym przejrzeniu bloga to, że bardzo podoba mi się ten świat teatru. Jest klimatycznie i wszystko tworzy spójną całość, więc blog robi bardzo dobre pierwsze wrażenie :) Ogarniam powoli blogowe zaległości i na pewno, jak tylko znajdę wolną chwilkę, nadrobię je także u was.
OdpowiedzUsuńChcę też poinformować Eletronic Lover, że dodałam nowy rozdział, zapraszam Cię serdecznie :*
Miło mi to przeczytać. Bardzo dziękuję w imieniu swoim i Kukiełki <3
UsuńSerdecznie zapraszam :3
Wiem. Już byłam go obczaić. Swą opinię także zostawiłam c: