piątek, 5 grudnia 2014

T.M. 18

        Dobry~.

        To już niemal zima... Tak mi się wydaje. W sumie ciężko mi myśleć, że nie będę już w stanie chodzić na spacery, tylko zamknę się w czterech ścianach. Z drugiej strony mam okazję do leżenia w łóżku... Leniuchowanie. Kto by nie skorzystał? Tu też...jakoś wolałabym zrobić coś pożyteczniejszego, a nic mi nie przyjdzie do głowy. Z weną jest słabiusieńko, więc ograniczyłam pisanie, co niezmiernie mnie boli, ponieważ tak lubię to robić. Tym bardziej, że ostatnio nic innego mi nie pozostaje. Chyba, że oglądanie filmów, a na to nie mam zbytniej ochoty. Kropka.
        Mam bardzo ładne ściany. Tak. Są ładne...
        Haha, nie. Po prostu gapię się po pokoju i mam wrażenie, że to moje małe, przytulne więzienie.
        Mm...podoba mi się.
        Czy to objaw masochizmu? Błagam nie... Nie jestem masochistką! Jestem tylko zagubiona i potrzebuję czasu, aby pomyśleć. Przecież jutro jest taki piękny dzień! A przynajmniej w moich wspomnieniach był doprawdy cudowny... Dziwne, że akurat ta data ma aż dwa zdarzenia, które wywróciły moje życie do góry nogami... przynajmniej jedno z nich na pewno.
         Czy czekacie niecierpliwie na święta?
         Jeśli mam być szczera to ja niestety nie. Dla mnie Boże Narodzenie straciło swoją magię już dawno temu. Być może dlatego, że w moim domu już nie jest tak samo tłoczno w Wigilię i na następne dwa dni, jak to bywało, kiedy byłam małym dzieckiem. Smutny obraz. Teraz wszystko bardziej mi się kojarzy z katorgą sprzątania w koło za wszystkimi... A wieczorem, kiedy padnę zmęczona, będę tylko mogła z kubkiem kakao oglądać padający śnieg za szybą. Zupełnie jak ptaszek w klatce. Dodatkowo teraz świąteczną aurę chce się już wtrącić kiedy mamy listopad... Tak. Już około 25 listopada, kiedy szłam ulicą, widziałam zawieszone ozdoby świąteczne,.. No, aż mi się odechciewa. Naprawdę - zanim ta prawdziwa magia świąt przyjdzie to uleci wraz z pośpiechem ludzkim.
        Będąc szczerą śnieg nie kojarzy mi się dobrze... Kiedyś bardzo lubiłam lepić bałwany, a nawet iglo. Oczywiście, gdy byłam dzieciakiem. Teraz ten biały puch kojarzy mi się z czasem przygnębienia i kuleniem się w swojej jamie. To trochę śmieszne...
        Zima jednak ma swoje dobre strony! Kurtki, płaszczyki, futra, rękawiczki, czapki, szaliki... Tak bardzo lubię~. Wiosną nie założę wełniaczka, bo będą na mnie patrzeć, jak na chorą psychicznie. Zimą mogę chodzić ile wlezie i nikt mi nic nie zarzuci. Muhahahah!
        W sumie... Jedyne na co czekam niecierpliwie to przerwa świąteczna. Nie trzeba chodzić do szkoły *-*
         Ostatnio miałam naprawdę dziwny sen... Opowiem Wam. To było bardzo realistyczne. Jechałam do domu autobusem. Miałam 8 lekcji, jak zawsze. Wtedy muszę popylać 2 km na łapach, bo kurs nie obejmuje mojej ulicy. Podczas jazdy rozmawiałam z Pacynką. Kukiełka była nie obecna, bo zachorowała. Autobus zatrzymał się na przystanku, który jest na wprost piekarni. Wysiadłam. Zatrzymałam się tam, gdzie zwykle, kiedy mam przejść przez ulicę. Nie wiem czemu nie zauważyłam jadącego samochodu... Stałam na tym chodniku, jednocześnie patrząc na samą siebie idącą po jezdni. I wtedy bam! Trzasnęło mnie. Na tyle mocno, że poturlałam się bezwładnie 5 m dalej od auta. Jakaś kobieta, która to widziała, krzyknęła. Kierowca spanikował. Robotnicy, jacy pracują przy myjni samochodowej, podbiegli do mnie z koniecznością ratowania mi życia... A ja wciąż stałam na chodniku obserwując mój duplikat, który leżał nieruchomo na asfalcie. Umierałam. Wiedziałam o tym. Ciało było nieprzytomne, ale wciąż widziałam, jak mnie reanimują, dzwonią po pogotowie, policję i straż. Mój oddech i puls nie wracał. W końcu przyjechał ambulans. Po długich próbach - nic. Nawet potelepali mnie prądem. Umierałam dalej. Nadal chcieli mi pomóc, ale bez skutku. W końcu skonałam w kałuży własnej krwi, a jednocześnie nadal stojąc na chodniku. Patrzyłam, jak ratownik kreśli nad moją twarzą znak krzyża. Nie czułam nic... Żadnego smutku, ulgi... Czegokolwiek. Nie poczułam niczego, kiedy tak oglądałam własną śmierć. Będąc jednocześnie świadomą i nieświadomą, że odchodzę na zawsze. Dziwne, co? Często mam realistyczne i dokładne sny, ale rzadko je zapamiętuję aż tak dobrze. Ciekawe dlaczego ten pamiętam..? Nie jest jakiś szczególny na przeciw tego co widuję w snach... Jest po prostu dla mnie bardzo  dziwny.

        Wszystko zabrzmiało ciutkę ponuro. Co ze mną się dzieje? D:

        Jeśli chodzi o Przedstawienie... Nie wiem kiedy możecie się spodziewać nowej Sceny. Kukiełka chyba nie ma zamiaru mnie wspomóc w tworzeniu...tu też to teraz ja powinnam wspomagać ją. Jeśli nic nie napiszemy do przyszłej soboty to obiecuję, że przeskoczę ten fragment i dodam to co powinno być po Scenie III. Czyli Scenę IV, ostatnią z Aktu IV. Przepraszam w imieniu własnym i Kukiełki za tę niedogodność. Nie powinna się pojawiać w Teatrze. Proszę o zrozumienie. Szkoła daje nam wycisk. Jest mało wolnego czasu... To jest lekko uciążliwe.

        Bardzo wyjątkowy miesiąc z tego grudnia, wiecie? Mianowicie jest jeszcze aż dwie rocznice - wraz z Kukiełką założyłyśmy bloga i zaczęłyśmy pisać Teatralne Marionetki. Ach...otuliła mnie nostalgia... Kiedy to późno w nocy męczyłam swoje ślepka pisząc początek prologu... Pamiętam, jak długie plany napisania tego w końcu zaczęły się stawać rzeczywistością.
        Okej! Koniec lenistwa! Biorę się do pracy, naprawdę. Spróbuję coś napisać, a jeśli nie to chociaż zrobię edycję wcześniejszych fragmentów. Uoooooo! - oczy jej płoną zapałem. Trzymajcie kciuki, żebym dała radę!

...

Siedziała przy stole. 
Godzina była późna.
Miał tu być...
Była pewna, że zadzwoni.
Czekała trochę dłużej. Na podjeździe nie było nikogo.
Nikt nie mówił, że go widział.
Dlaczego?
Czy coś się stało?
Znów patrzyła przez okno.
Nagle zadzwonił telefon.
Głos powiedział, że coś się wydarzyło...
Że powinna natychmiast przyjechać.
Jej myśli wróciły do grudnia....
Do wspomnień, kiedy zapytał ją...
Uklęknął na kolano i powiedział:
Chcę...chcę być z Tobą na zawsze, na zawsze i na wieki.
Na dobre i złe, i gorsze
Zestarzejmy się razem.
Na zawsze i na wieki...
~Parachute

7 komentarzy:

  1. Moje hasło: nienawidzę bloggera! Natrudziłam się tak, by stworzyć komentarz, który już tu nie zawiśnie. : (
    Własny pokój to bezpieczne więzienie. Jeśli tego potrzebujesz, zostań tam dopóki możesz. : )
    Jest tyle dni w kalendarzu, ale akurat jutrzejszy kojarzy się dla Ciebie z czymś jeszcze.
    Kiedyś było inaczej ze świętami, bardziej gwarniej. Czasem tęsknię za tym i myślę, że było wtedy piękniej. Dziś boję się świąt. Atmosfery... Jednak mimo tego chciałabym być takim promyczkiem i wciąż się uśmiechać, ubierając choinkę. Dziwne, ale ta czynność jest według mnie najpiękniejsza. Każda bombka, ozdoba jest wyjątkowa i nie byle jaka. Od jakiegoś czasu nowe bombki to już nie to samo, i chyba już ich nie przybywa, niestety. : ) Sprzątanie jest potrzebne, ale nie najważniejsze. Bo gdy zmęczona przysiądziesz, jak będziesz się czuć? Ale mimo tego czuje się tak samo...
    Jedno słowo jeszcze - przesadzają. Ale w świetle lampek w "moim drugim pokoju", uświadomiłam sobie, że idą święta. To dodaje uroku i zdobi obskurne ściany publicznych pokoi. Kojarzy się z tym co było miłe i uspokaja.
    Śnieg przykryje szarości przedzimia i otuli kołderką z puchu. Nocą, przy świetle lamp takie zaspy wyglądają uroczo... Bałwana tworzą ludzie, ale biel jest sama w sobie zjawiskiem. ; ) Tylko wyłapałam jeden szczegół - ja mimo wszystko wolę chodzić do szkoły! xD
    We śnie patrzyłaś na "coś" jakby było obce. Jakbyś wcale nie przywiązała się do swojego ciała... Może ta dziwność przykuła Twoją podświadomość? Z reguły człowiek boi się śmierci i sen o niej, bywa pewnym wyzwaniem. : ) A może tak sobie tylko myślę i to tylko bzdury? xD
    Przez zaciskanie kciuków mam trudności z życiem! Człowiek bez kciuka to już półczłowiek! Umówmy się, że będą to takie "wymyślone" kciuki. : D
    Ten text na końcu jest wyrazem czegoś, co nie potrafię określić. :) Grudzień... jakiś dziwnie szczególny miesiąc... Ta dziewczyna to szczęściara!
    Ściskam. ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Złośliwy blogger jest, co? Na przykład... Mojego telefonu nie lubi...
      Szkoda, że wyciągają mnie z niego na siłę D:
      Tak. 6 grudnia to uroczy dzień...dla mnie ważny i jednocześnie nieważny. Taki paradoks : D
      Czyli zgadzasz się ze mną, że święta kiedyś były lepsze, tak? c: Teraz wszystko "tak o" wygląda... A ja tęsknię za tą wielką choinką. Stadkiem rodziny...śpiewaniem kolęd. Nawet za wspólnym pójściem na Pasterkę o północy!
      Niestety - jestem niezastąpioną pokojówką.
      Szkoła jest fu! XD Przynajmniej w moim przypadku.
      Czy ja wiem, czy obce... Wiesz...to było dla mnie dziwne, bo widziałam siebie! Siebie, która wyszła na ulicę po pewną śmierć. Jednak to nie zmienia faktu, że naprawdę nie poczułam niczego. Możesz mieć rację. Nie wykluczajmy tego.
      Haha, zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie. Jeśli nie będę w stanie namówić Kukiełki do pracy, to zrekompensuję wszystko w dłuuugiej Scenie.
      To cytat z pięknej piosenki : D Powinnaś jej posłuchać.
      Ja Ciebie również <3

      Usuń
    2. Były o wiele lepsze... ; ) Jesteś w tym dobra i masz już małą praktykę, jakby coś. xD
      Ludzie w niej są fu, czasem. :D
      Miałam kiedyś taką myśl, jakby to było, gdyby... Ty to jakby przeżyłaś. xD Zaskoczyłaś się, innymi słowy.
      Powinnam, i już chyba gdzieś słyszałam, ale wiesz... wersja obcojęzyczna nie pokazała mi piękna tych słów. xD Całe zdania, a pojedyncze słowa to co innego...

      Usuń
    3. Ta.. Już mam staż do pracy zaliczony XD
      Tu - często xd
      Wiesz. To nie było dla mnie zaskakujące. Często w snach widuję swoją śmierć. Ale nie w taki sposób, że byłam widzem, a nie tą która kona. Chociaż w tym śnie były oba te konteksty.
      Czasem czuję się dziwnie, kiedy potrafię się tak wsłuchać w piosenkę, że rozumiem o czym jest x.x Ale i tak uważam, ze powinnaś posłuchać! XD

      Usuń
    4. To już norma... xD Sny o śmierci!
      Posłuchałam! Ja odbieram chyba dźwięki, nie słowa. :D Tak jakoś się cichutko zrobiło na duszy.

      Usuń
    5. Można tak powiedzieć c:
      Ładna jest i spokojna, co? :3 Lubię sobie siedzieć pod kocem wieczorem z kubkiem herbaty i słuchać tej piosenki.

      Usuń
  2. Niesamowite, że ominęło mnie aż dwa wpisy ;_;
    Bardzo podoba mi się ten post, chociaż jest taki...smutny :)
    Twój sen mnie przeraża. Na pewno nie chciałabym takiego mieć. Nie lubię patrzeć jak ktoś umiera, słyszeć o tym a tym bardziej sama też nie chcę umrzeć :(
    Będąc szczerą to tęsknię za przedstawieniem... Chciałabym już nową Scenę Q.Q Trzymam za was kciuki.
    Szkoła zawsze utrudnia, zamiast pomagać.

    OdpowiedzUsuń